Archiwa tagu: Hongkong

Dzień 19 – Hongkong

Na dzisiaj tylko jedna trakcja – Victoria Peak. Wzgórze Wiktorii to miejsce turystyczne, z którego rozciąga się piękny widok na Hongkong i przyległe wyspy. Prognoza pogody zapowiadała deszcz za kilka godzin, wiec nie ma na co czekać. Zwłaszcza, że teraz widoczność jeszcze całkiem niezła.

Idziemy piechotą na nabrzeże, skąd łapiemy prom na wyspę Hong Kong. Wyspę od lądu oddziela Zatoka Wiktorii. Płynie się kilkanaście minut.

Stamtąd wsiadamy w autobus numer 15 i jedziemy dobre pół godziny, cały czas wspinając się dość wąską drogą, podziwiając bogate rezydencje oraz bardzo wysokie budynki mieszkalne.

Na szczycie jest dość tłoczno. Policja kieruje ruchem. My idziemy drogą widokową Lugard Road. Piękna to trasa i piękne widoki oferuje.

Po kilku godzinach znów autobusem zjeżdżamy do miasta i przez poł godziny, już w sporym deszczu chodzimy, aż wreszcie metrem docieramy do hotelu.

Na koniec suchar.

⁃ Panie doktorze, jak nie należy nazywać dziecka?

⁃ Proszę nic więcej nie mówić…

Dzień 18 – Hongkong

Pierwszy deszczowy dzień, a my do tego trochę podziębieni. No ale coś trzeba zaplanować, więc przynajmniej dwie rzeczy odwiedziliśmy.

Po pierwsze taoistyczną świątynię Wong Tai Sin, do której jedziemy kilka przystanków metrem.

Ładna, kolorowa, widać że przy okazji to atrakcja turystyczna. Kwadrans wystarczy na zwiedzenie.

Niestety deszcz zaczyna mocno padać, a my idziemy piechotą do miejsca, które od lat wiem że tu jest i obiecałem sobie, że jak będę w HK, to muszę to odwiedzić. Ale już wiem, że jestem tu o wiele lat za późno.

Chodzi o Kowloon Walled City. Obrazy widziałem już wiele lat temu, ale nie wiedziałem, że całe miasto zostało rozebrane jeszcze w zeszłym wieku a teraz stoi tu park. W parku są pewne pozostałości i próba pokazania atmosfery dawnych lat, ale to nie to.

Spędzamy tu pół godziny w sporym deszczu i zwijamy się do hotelu. Zahaczamy jeszcze o Kowloon City Plaza na jedzenie, gdzie zjadam najpikantniejszą zupę stulecia, co zajmuje mi niemal godzinę. Ze łzami w oczach, katarem i piekącymi wnętrznościami w srogim deszczu idziemy na najbliższy sensowny przystanek autobusowy i jedziemy do hotelu, gdzie spędzamy resztę dnia.