Archiwa tagu: Pekin

Dzień 2 – Pekin

Dla odmiany zaspaliśmy solidnie. Dopiero o 13 udało nam się obudzić a o 14 wyjść z hotelu. W planie mieliśmy przed południem zwiedzić kilka zabytków a po południu kilka centrów handlowych. Zawsze te kilka pierwszych dni mam nieoptymalne czasowo, właśnie z powodu zmian stref czasowych.

Kierujemy się do dzielnicy centrów handlowych. Jeździmy metrem, które jest doskonale rozwinięte i łatwe do zrozumienia. Przed wejściem do niego należy poddać się kontroli bezpieczeństwa.

https://youtube.com/watch?v=_FDTEVyrZM4

Na ruchliwej ulicy widzieliśmy takie roboty policyjne. Stoją sobie w tłumie i patrzą. Policji jest pełno w centrum. W centrach handlowych też sporo ochrony. Ogólnie panuje duży porządek, jest czysto, ludzie są stosunkowo uprzejmi. My biali stanowimy atrakcję. Robią nam zdjęcia.

Coraz lepiej idzie jedzenie pałeczkami, aczkolwiek ostatnie czyszczenie talerza muszę robić łyżką. Do obiadu było piwo i było całkiem smaczne. Ceny w restauracjach są bardzo przystępne, w sklepach spożywczych również.

Dzień 1 – Pekin

Wylot z Warszawy o 14. Lot spokojny. Dwa posiłki, dwa filmy, chińskie piwo zwane od dziś „siki Weroniki”. Różnica czasu sześć godzin.

Lądowanie o godzinie czwartej z minutami czasu lokalnego. Zanim wyszliśmy z lotniska minęły niemal dwie godziny. Na lotnisku jest wifi, więc można być w kontakcie. Chińczycy ograniczają niektóre serwisy. Przykładowo insta, yt, Whatsapp, telegram nie działają. Przynajmniej w tej lotniskowej sieci. Uruchamiamy VPN na naszych telefonach i reżim się poddaje, wszystko działa.

Z lotniska bierzemy Airport Express czyli kolejkę i jedziemy do najbliższego metra czyli stacji Dongzhimen. Sporo łazimy, jednak zmęczenie daje o sobie znać. Nie spaliśmy tej nocy. Właściwie noc gdzieś zniknęła po drodze. Temperatura jest na granicy przyzwoitości, rano około 15 stopni. Jest słońce i niebieskie niebo i robi się coraz cieplej.

Łaziliśmy po centrum kilka godzin. Robimy to z plecakami. Zwłaszcza w okolicach wejścia do Zakazanego Miasta i placu Tiananmen.

Ostatecznie wczesnym popołudniem dotarliśmy do hotelu. Trochę z przygodami, ponieważ nie znajdował się on tam gdzie wskazywała mapa, lecz kilometr gdzie indziej. Poprawne zlokalizowanie nie było wcale łatwe. Musiałem prosić dwóch napotkanych Chińczyków aby zadzwonili do hotelu i przekazali nam wskazówki. Znajomość angielskiego wśród napotkanych jest zerowa. Nikt nie mówił ani słowa, pozostaje więc język ciała i tłumacz w telefonie. I to offline, bo nie kupiliśmy jeszcze karty.

W hotelu przespaliśmy się dwie godziny i pojechaliśmy na dworzec odebrać bilety kolejowe. Bilety zamówiłem i opłaciłem w Polsce. Skorzystałem z serwisu, który znalazłem w necie i który miał dobre referencje. Nie zawiodłem się. Koszt biletów sypialnych PEK-SHA i SHA-KAN dla dwóch osób to około 1300 zł. Pamiętajmy, to prawie trzy tysiące kilometrów.

Zjedliśmy kolację, pałeczkami a jakże. Kurczak z ryżem, bardzo smaczny. Pochodziliśmy jeszcze godzinkę i teraz jesteśmy znów w hotelu i idziemy od razu spać.