Archiwum miesiąca: październik 2018

Dzień 22 – Warszawa

Warszawa, moje miasto. Lubię tu wracać. Tu zawsze ktoś na mnie czeka.

Jak odpocznę i podliczę wyjazd, to podzielę się tutaj danymi ile kosztowała wyprawa i może jeszcze jakieś przemyślenia dodam.

Odpocząłem i podliczyłem wyjazd. Drogo wyszło raczej. Z niczym się nie ograniczaliśmy. W drugiej połowie wyjazdu braliśmy tylko dobre hotele. Myślę, że zaciskając pasa można ograniczyć jakieś 25% kosztów, tylko po co?

Dziękuję tym, którzy tu zaglądali. Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa…

Dzień 21 – Pekin

Śniadanie w Hongkongu, obiad w Pekinie, kolacja w Warszawie – piękny slogan reklamowy naszej podróży powrotnej.

 

W Pekinie mieliśmy dwie rzeczy załatwić. Zakazane Miasto i kaczkę po pekińsku po raz drugi. Melduję wykonanie zadania.

Zakazane Miasto zrobiło na mnie dobre lecz nie powalające wrażenie. Duża rzecz, zwłaszcza jak się przeczyta o historii. Ale budynki podobne do siebie, wejść do środka nie można. Ludzi zdecydowanie mniej. Można wreszcie przysiąść, odpocząć.

Kaczkę wzięliśmy całą. Jacek swojej części nie dał rady zjeść. Ja ostatkiem sił pokonałem swoją i jego. Wytrenowany jestem.

A ta kaczka to nie jest duża. Wręcz mała gdy podają. Podają samo mięso i zdjętą skórę. No palce lizać i ten kto jadł, ten wie, a kto nie, może sobie myśleć co chce. Po tym gdy ledwo zjedliśmy, wniesiono talerz olbrzym z zupą ugotowaną na pozostałościach tej kaczki. Mowy nie było żeby cokolwiek wcisnąć.

Wieczór spędzamy chodząc po Pekinie, po miejscach które już znamy. Delektujemy się tym, że jest mało ludzi.

Późnym wieczorem jedziemy na lotnisko a w nocy odlatujemy do domu.