Archiwa tagu: Pociąg

Dzień 14 – Kanton

Na początek jeszcze dwa zdjęcia pokazujące gdzie jesteśmy i gdzie byliśmy.

Dziś wsiadamy w pociąg i jedziemy około godzinę pod granicę Chiny-Macau. Najpierw metrem prawie godzinę na Dworzec Południowy.

Pociąg podjeżdża pod samą granicę, a granica to centrum handlowe. Miasto przy granicy to Zhuhai. Niech nas to nie zmyli, bo ludzi ma prawie dwa miliony.

Pociągi do Zhuhai jeżdżą co kilkanaście minut. Na ten najbliższy już nie było siedzących miejsc, ale kupiliśmy bilet pomimo tego. Godzina na stojąco da się przeżyć a następny z wolnymi miejscami za dwie godziny dopiero. Okazało się, że na pierwszym przystanku sporo ludzi wysiadło i można było siąść.

Przechodzimy piechotą przez kontrolę chińską a za chwilę kontrolę Macau i jesteśmy w kraju kasyn. Ale to jeszcze za chwilę, bo najpierw trzeba się dostać do centrum. Po lewej stronie od wyjścia znajduje się dworzec autobusowy, ale taki na którym stoją autobusy, które wiozą ludzi do konkretnych hoteli. Naszego nie znajdujemy, więc bierzemy taki, który jest blisko naszego Rio Hotel. Nikt nie sprawdza niczego a sama jazda jest za darmo.

W hotelu trochę odpoczywamy i idziemy zjeść kolację. Nie będzie dziś łażenia, bo Jacek jest podziębiony i musi wziąć proszki i poleżeć.

Pierwszy raz od wyjazdu jedliśmy nożem i widelcem. Aż byłem zdziwiony gdy podali. Pałeczkami władamy już jak starzy samuraje. No ale też na kolację były steki i schabowe. W Chinach nie tak łatwo o nie, a tu bardzo proszę, w małej lokalnej restauracji i do tego bardzo smaczne.

Dużo europejskich akcentów na każdym kroku. Najważniejszy to taki, że nazwy są także po portugalsku. Znając hiszpański czuję się jak w domu. Ale oczywiście jest też angielski.

Rzecz która mnie zdziwiła to taka, że ruch samochodów jest po lewej stronie. Dlaczego? Nie wiem. W Chinach kontynentalnych jest prawostronny.

Walutą Makau jest MOP pataca. Natomiast ja ceny w sklepach widzę w HKD dolarach Hongkongu. Nie do końca rozumiem ale dolary amerykańskie USD właśnie na te Hongkongu wymieniłem i normalnie tym płacimy. Z wymianą łatwo, bo są kantory i w minutę załatwia się sprawę.

Jutro spokojnie zwiedzimy miasto. Będziemy w Makao trzy noce.

Dzień 12 – Kanton

Jako fan Formuły 1 chciałem odwiedzić tor w Szanghaju, gdzie od lat rozgrywane jest Grand Prix Chin. Nic z tego jednak nie wyszło. Co prawda pojechaliśmy tam i byliśmy obok, ale trafiliśmy na jakieś szkolenia wojskowe, które odbywały się przed torem i dostęp był niemożliwy. No cóż, musi mi to wystarczyć.

Potem już spędziliśmy godzinkę na dworcu w oczekiwaniu na „załadunek”. Jedziemy dziś do Kantonu czyli Guangzhou.

Trzeba powiedzieć, że na dworcu panuje czystość i porządek. Wejść można tylko po okazaniu ważnego biletu i paszportu. Jest też skanowanie bagażu i kontrola osobista. Ale skoro taka procedura obowiązuje nawet w metrze, to na dworcu tym bardziej. Zatem nie ma odprowadzania na pociąg czy pomocy w niesieniu bagażu babci. Chyba że się to załatwia inaczej, ale nie widziałem. Z tego powodu ta czystość i porządek.

Tym razem jedziemy sypialnym w klasie „hard sleeper”. To umowna nazwa bo jest tak samo twardo jak w soft. Jednak w przedziale jest sześć osób zamiast czterech. Jest też wszystko mniej komfortowo wykonane, jednak wszystko czyste i nie zniszczone.

Miejsca mamy raczej słabe bo środek i góra. Na początku ludzie jeszcze jedzą coś na korytarzu, dzwonią gdzieś, chodzą sprzedawcy jedzenia, ale później wszystko się uspokaja, światła gasną automatycznie o 22 i zaczyna się chrapanie. W tej klasie nie ma drzwi na korytarz i dużo słychać.

W Guangzhou jesteśmy około godziny dziesiątej. Jedziemy prosto do hotelu odświeżyć się po męczącej jednak podróży.