Tyle było przygotowań i przemyśleń a teraz siedzę na lotnisku i to się dzieje. Jestem lekko zdenerwowany, albo lepiej powiedzieć że to mieszanka nerwów i ekscytacji, bo wyjazd ten jest szczególny – ani turystyczny ani inny który łatwo nazwać. Trochę ucieczka a trochę pogoń.
Siedzę i czekam na przesiadkę w Addis Abeba w Etiopii. Kilka godzin i wsiadam do samolotu do Buenos Aires, celu mojej podróży.
W Buenos Aires będę czwarty raz w życiu. Miasto to urzekło mnie od pierwszego pobytu i chęć powrotu była we mnie ciągle. Tym razem przyjeżdżam na jesieni (południowa półkula). Czeka mnie zima po zimie.
Co jakiś czas będę coś pisać ale to nie będzie dziennik podróży.