Oto czym dysponuję, dysponowałem lub będę dysponował.
[BMW już sprzedałem]
Tak mniej więcej wyglądał mój sprzęt w czasie podróżowania.
Używam firmowych kufrów aluminiowych BMW. Są trochę za małe. Powinny być węższe i wyższe (pot. głębsze), bo miejsce jest. W nowszych modelach już właśnie takie są. Każdy kufer ma dwa zamki, jeden do mechanizmu mocowania kufra do stelaża, a drugi zamek do zamykania samego kufra. To świetne rozwiązanie pod względem optycznym, natomiast zamki po bokach narażone są na uszkodzenie w razie upadku.
Korzystam także z 75 litrowego worka firmy Louis. Bardzo pakowny, ale brzydko wygląda. Zaburza symetrię.
Zamontowałem „skórzaną” osłonę na bak firmy Bagster. Bardzo dobra rzecz, polecam każdemu kto jeździ w trasy. Po pierwsze, stanowi realną ochronę baku, a po drugie stanowi bazę do zamocowania tankbaga tej samej firmy. Osłona posiada rozmieszczone na sobie 4 zaczepy, więc kompatybilny tankbag wpinamy po prostu w te zaczepy i basta. Na razie nie mam żadnego tankbaga, bo jeżdżę sam i wystarcza mi pakowności którą mam obecnie. Rozważam jednak kupno takiego tankbaga, który będzie mały i będzie służył jako mapnik, a po rozłożeniu jako plecak na kask. Ceny są wysokie, choć jakość jest bardzo dobra. Poza tym nie wiem, czy taki tankbag nie będzie mi przeszkadzać w widoczności nawigacji, którą mam zamocowaną dość nisko na poprzeczce w kierownicy.
Ubranie
W kwestii ubraniowej, wspomnę tylko, że mam kurtkę RST Adventure – raczej polecam. Zrobiłem w niej jakieś 40 tysięcy kilometrów i zużycie jest prawie żadne. Wyciera się zapięcie pod szyją, a innych oznak zużycia brak. Do tej kurtki są także spodnie do kompletu – bardzo ładne i na pewno równie trwałe. Niestety nie pasują na mnie. Za gruby jestem, a spodni nie da się skrócić z uwagi na skomplikowany dół każdej nogawki. Pozostaje schudnąć.
Kask Schuberth C3 wraz z zestawem komunikacyjnym SRS sprawuje się bardzo dobrze, gdy działa, a niestety potrafi się zepsuć. Także polecam, ale ostrzegam.
Butki Daytona Road Star GTX. To nowy nabytek. Same ochy i achy w opiniach. Cena nie mała. Zobaczę i napiszę dwa słowa jak pojeżdżę kilka tysięcy kilometrów w różnych warunkach. Mam nadzieję, że to będą buty na wiele sezonów. Jak się je ogląda, to czuć jakość. Są doskonale wykonane, mają dużo zabezpieczeń a jednocześnie wszystko jest pochowane pod skórą. Z daleka wyglądają jak zwykłe kalosze. Są wygodne i jednocześnie nie za wysokie, co jest ważne, gdyż używam osobno długich ochraniaczy piszczeli i akurat wszystko świetnie się dopasowało.
Po 10 tysiącach buty są niemal jak nowe. Solidne, wygodne i nieprzemakalne.
Elektronika
Używam nawigacji Garmin nuvi 550. W sumie jest dobra i polecam ją. Najważniejszą cechą jest wodoodporność. To jest absolutna podstawa. Drugą w kolejności cechą jest dobra widoczność wyświetlacza w słońcu. Z minusów mogę podać: przyciski są tylko na ekranie, więc powiększanie itp., w rękawicy jest mocno utrudnione w czasie jazdy. Od biedy, ale po nabraniu wprawy, można w czasie jazdy cokolwiek ustawić. Bardziej wyrafinowane ustawienia, wymagają zatrzymania i zdjęcia rękawiczek.
Słowo o mapach Garmina. Nie ma tragedii, choć do szczegółowości map w AutoMapie jest daleko. Odkryłem jednak bardzo dobrą alternatywę, którą z sukcesem testuję produkcyjnie od kilku miesięcy – OSM czyli Open Street Map. Można bardzo łatwo za pomocą tej strony: http://garmin.openstreetmap.nl wygenerować mapę dla Garmina. Znakomicie to jak na razie działa, i to będzie moja podstawowa mapa na wyjazdy.
Map papierowych w Europie nie używam. Bazuję w pełni na mapach w GPS. Czuję niekiedy potrzebę spojrzenia z perspektywy na dany obszar, i wtedy brakuje mapy tradycyjnej. Ale poza tym, jakoś się już odzwyczaiłem od papieru. Co innego w dalszych zakątkach, tam mapę papierową staram się mieć.
W czasie jazdy słucham muzyki. Jestem od tego uzależniony, i tego nałogu rzucić nie chcę. Więc mam w kasku system BT. Łączę się z iPhone i tą metodą słucham muzyki i odbieram rozmowy w czasie jazdy. Wszystko działa jak należy. Moja nawigacja nie ma BT, więc ewentualny problem z parowaniem tego urządzenia odpada.
Interkom zepsuł się. Pewnego dnia nie chciał się włączyć. Dostałem nowy na gwarancji, więc firma dba o klienta. Jednak ten drugi też coś zaczyna szwankować. Gubi połączenie bluetooth z telefonem gdy tylko jest dalej niż 1 metr. Upierdliwa przypadłość.
Spot to dla mnie nowość póki co. Dopiero kupiłem i jeszcze nie wypróbowałem tego urządzenia w czasie podróży. Kupiłem w Stanach za 149 USD i dopłaciłem opłaty celne w wysokości 112 zł.
Do tego dochodzi jeszcze roczny plan zawierający zamówione usługi, w moim przypadku za 137 Euro rocznie. Czyli niezbyt tanio.
Kamery własnej nie posiadam. Ale dzięki uprzejmości kolegi, używam Contour Roam. Nie mam smykałki do późniejszej obróbki wideo. Poza tym filmy z drogi są monotonne. Sam niezbyt lubię oglądać, więc i kręcić nie chcę. Natomiast jako środek dowodowy w razie wypadku, może być całkiem przydatny.
Lubię zjeść i nie lubię być głodny. To przysparza nieco kłopotów i w życiu codziennym i w podróży. Na przykład nie pasują na mnie spodnie od kompletu RST Adv, a szkoda. Na wyprawy zabieram zawsze pożywne jedzenie. Nieco się wymądrzając napiszę, że zabieram tłuszcze i białka a nie zabieram węglowodanów. Węglowodanów raczej nie jadam. A więc zawsze biorę pasztety w słoiczkach oraz mięso w puszkach, suszoną kiełbasę, jakieś jedzenie w słoikach. W sumie nic odkrywczego.
Nie testowałem jeszcze jedzenia liofilizowanego. Mam taki zamiar, i na pewno skrobnę dwa zdania na ten temat.
Sprzęt biwakowy
Od kilku lat używam namiotu Hannah Troll. Jest to namiot typu iglo na 3 i pół osoby. W praktyce jest to namiot jedno osobowy. Mieści się tam w miarę komfortowo jedna osoba i jej wszystkie rzeczy. Mam na myśl kufry lub sakwy i torby. I na prawdę, jak za niewielkie pieniądze jakie zapłaciłem, ten czeskiej produkcji namiot jest znakomity. Znakomitość polega na tym, że namiot: nie przecieka, ma półkę pod sufitem, która jest znakomitym wynalazkiem, ma dwie kieszenie na całych długościach ścian bocznych – niby niewiele a jakież to przydatne w praktyce. Przedsionek jest symboliczny, zmieszczą się dwie pary butów zaledwie. Wchodzenie i wychodzenie także wymagają wprawy z uwagi na to, że przeszkadza naciągnięty brzeg przedsionka.
Dodane 5 stycznia 2015
Namiot Hannah zakończył swój żywot podczas podróży na Nordkapp
Mój nowy nabytek to Coleman Tatra 3
Przy wyborze kierowałem się nabytym doświadczeniem. Potrzebowałem większy przedsionek i bardzo wytrzymałą konstrukcję. Tatra 3 ma aluminiowe rurki i do tego wytrzymałą na wiatr konstrukcję. W środku jest nieco mniejszy ale ma bezpieczny przedsionek, więc w efekcie jest to namiot większy. Wymiary po spakowaniu są takie same jak poprzednika. Zauważonym minusem jest cieniuteńka podłoga. Sprawia wrażenie, że nie wytrzyma długo. Będę zmuszony brać ze sobą dodatkową matę pod namiot, jako dodatkową podłogę. Dłużej się także ten namiot rozbija. Może po nabraniu wprawy zmienię zdanie, lecz teraz zajmuje mi to zbyt wiele czasu. Stary namiot rozbijałem po ciemku w kilka minut. Ogólnie jestem z niego zadowolony i myślę, że namiot dobrze rokuje.
Do standardowego wyposażenia biwakowego zaliczam także: matę samopompującą, dmuchana poduszkę, ciepły śpiwór. Śpiwór kupiłem za śmieszne pieniądze firmy Abarqs. Oczywiście w opisie, że markowy, że ciepły, że itd. Dobra, dobra. Ale… zwracam honor. Używam ponad 3 lata każdego roku i naprawdę nie jest zły. Jest cieplejszy niż można się spodziewać, i w warunkach w sumie łatwych, w których go dotychczas używałem jest godny polecenia. Słabą stroną jest to, że nie jest mały i zajmuje więcej miejsca.
Zestaw menażek oraz palnik Coleman na gwint zapewniają, że nie zmizernieję. Żeby zjeść wygodnie zawsze zabieram trójnożny stołeczek. Stoliczka nie biorę.
Jeden komentarz do “Wyposażenie”
Możliwość komentowania została wyłączona.