10 km – Bieg Niepodległości
Dziś było ciekawie. Nieoczekiwanie wyszedł mi najprzyjemniejszy bieg w „karierze”. Pewnie dlatego, że się na nic poza ukończeniem nie nastawiałem. Od samego początku biegłem swoim tempem i nie dałem się wciągnąć w pogoń za odjeżdżającym peletonem. Poza tym, pierwszy raz miałem ze sobą żel energetyczny. Przekąsiłem na piątym kilometrze, popiłem wodą i w sumie trochę to pomogło. Dobiegłem jednym ciągiem w równym tempie a wynik miałem gorszy od życiówki o zaledwie 14 sekund!