Ale leje. Nie ma sensu jechać dziś marszrutkami do Gori i Uplisciche, zwiedzać i tam szukać noclegu. Nasz plan zakłada dużą dawkę komfortu.
Prognoza na jutro i dalsze dni jest dobra. Wygląda nawet, że dzisiaj jest ostatni dzień brzydkiej pogody. Skoro tak, to dziś będziemy się delektować jedzeniem i winem a jutro zrobimy dwa dni w jeden. Zamiast marszrutkami, pojedziemy wynajętym samochodem z kierowcą (ten sam co do Mestii). Powinno się udać. Oczywiście że to nie będzie dogłębne zwiedzanie a jedynie dość płytkie spojrzenie, ale tak wolimy na pierwszy raz.
Zatem dziś luzik a jutro Gori, Uplisciche, Mccheta i nocleg (warunkowo) w Kazbegi.
Zdjęcia będę dodawał jak tylko Internet będzie szybki, czyli gdy pójdziemy do miasta.
Z powodu dodatkowego noclegu musieliśmy zmienić pokój a nawet i dom. Cały czas to jedna firma, ale tamten budynek od dziś był cały zajęty przez grupę, która przyjechała na konne wycieczki. W każdym razie jesteśmy o dwieście metrów niżej ale na tej samej ulicy.
Jak na pobyt w Gruzji to mało ambitny dzień był. Dużo spaliśmy, potem zjedliśmy pyszne szaszłyki a potem pyszny deser. O schudnięciu mowy nie ma. O kolejnej drzemce nie wspomnę. Teraz siedzimy przy winie i coli na tarasie i nic nie robimy. Gadamy i wpatrujemy się nieodległą katedrę Bagrata.
Pogoda pod wieczór jest dobra. Prognozy na jutro średnie. Plan oczywiście realizujemy, czyli startujemy o ósmej. Wątpię abyśmy zdecydowali się jechać do Kazbegi. Chcę uniknąć powtórki z Mestii. Czyli długa jazda w góry a potem deszcz, chmury i zero widoków. Pogoda nam pod tym górskim względem nie sprzyja.