Archiwa tagu: Usharal

Dzień 37 (Uszarał – Almaty)

586 km, Uszarał – Almaty (Ałma-Ata)

Dzisiaj było dużo drogi i mało oglądania. Spotkani wcześniej motocykliści uprzedzali nas, że dzisiejsza droga będzie trudna i powolna z uwagi na przebudowy. Ostrzegali przed objazdami i złymi drogami. Przestraszyliśmy się nieco i postanowiliśmy ruszyć już o wschodzie słońca, czyli o 5:30. Oznacza to pobudkę o 4:00. Jeszcze ciemno, ale plan to plan. Nie lubię przyjeżdżać do miasta na wieczór i iść od razu do łóżka, bo późno. Co się okazało. Droga całkiem przyjemna a te objazdy owszem były, ale całkiem łatwe. Fakt, że było tych robót 150 km.

Około 70 km przed Ałmaty, jest sztuczne jezioro Kapszagaj (Zbiornik Kapszagajski). Mając dobry czas dojazdu, zatrzymaliśmy się na kąpiel. Cudowne orzeźwienie, bo upał niemiłosierny. Potem jeszcze miasto Kapszagaj, które jest siedliskiem kasyn. Takie Las Vegas Kazachstanu. Miasto Ałmaty jest potężne. Grubo ponad milion mieszkańców, tramwaje, trolejbusy, autobusy, nawet metro. A nad miastem królują ośnieżone szczyty górskie, to już Tienszan.

Łatwo znaleźliśmy hotel zamówiony wcześniej przez Internet. Ponieważ na dwa dni, to lepszej klasy i ceny. I jest wspaniale. Pokój znakomity, duży balkon, w cenie pralnia. To ważne, bo choć pierzemy codziennie podstawowe rzeczy, to raz na jakiś czas trzeba przeprać w pralce. Poza tym trzeba prać spodnie i kurtkę, co już nie jest takie proste. A mając dwa dni wszystko zdąży wyschnąć. Pranie zrobione. Andrzej poszedł do sklepu po zimne piwko. Nie muszę opisywać, każdy czuje o co chodzi – niebo w gębie. Cały czas upał więc uzgodniliśmy, że 2 godziny drzemki będzie w sam raz.

Dziś pierwszy raz odparzyłem nogi w butach. A buty dobre bo Daytona Road Star. Jednak na tych objazdach i potem na dojeździe do miasta prędkość była znikoma i cylindry dawały taki gorąc, że głowa mała. A temperatura powietrza w okolicach 40 stopni. Nawet kąpiel nie była wstanie obronić nóg, chociaż sporo pomogła. Tak więc krem Alantan jest w użyciu.

Poszliśmy spać na dwie godziny. Potem poszliśmy na kolację. Andrzej zamówił baraninę, zachęcony wczorajszym smakiem, ja zaś zamówiłem stek z frytkami.

IMG_4485Brytyjczycy. Jadą w odwrotną stronę naszej trasy. Wymieniliśmy sporo uwag. Tym razem to oni pytali i słuchali naszych opowieści i porad. Kwadrans rozmów i spora przyjemność ze spotkania | The British men. They ride in the opposite direction. We exchanged a lot of information. This time they asked and listened to our accounts and advices. Fifteen minutes of talking and a big pleasure from the meeting

IMG_4487W tym miejscu zażywaliśmy kąpieli | We bathed here

IMG_4492Nasz hotel | Our hotel

IMG_4494 IMG_4496Baranina oraz stek | The mutton and the steak

IMG_4497 IMG_4498 IMG_4503 IMG_4502 IMG_4501 IMG_4500 IMG_4499City by night

 

 

 


Day 37
586km, Usharal – Alma-Ata

Today we passed a long distance but had nothing to see. The motorcyclists we met before told us that today’s road will be hard and slow due to reconstruction works. They warned us of diversions and poor roads. We were a bit afraid and decided to set off at the sunrise, around 5.30a.m. It means that we must wake up at 4a.m. It will be dark still but the plan is the most important. I don’t like coming to a city in the evening and going to my bed immediately because it’s late. What happened? The road was quite pleasant and the diversions were made, indeed, but they were easy. The fact is that the works were performed for 150km.

Around 70km before Alma-Ata, we can see the artificial lake Kapchagay (Kapchagay Reservoir). Our time was good so we stopped for a bath. A gorgeous refreshment, the heat was awful. Then the city of Kapchagay, a home to many casinos. The Kazakh Las Vegas. Alma-Ata is huge. Much more than one million inhabitants. Trams, buses, even a metro. And snow-covered mountains dominate the city. This is the Tian-Shan.

 We found our hotel, booked via the Internet. We did it without any problems. It’s class is better and the price is higher because we are going to spend two days here. It’s wonderful. The room is magnificent, with a balcony, the laundry is included in the price. This is important because in spite of the fact that we wash some basic clothes every day, we should use a washing machine from time to time. Additionally we must wash our trousers and jacket and it’s not so easy. And our laundry will be dry because we have two free days. The washing is done. Andrzej went to a shop to buy cold beer. I don’t have to describe this feeling, everybody knows what I mean – it’s delicious. The weather is still hot so we decided that a two-hour nap will be enough.

Today I blistered my feet in the boots for the first time. But the boots are good – Daytona Road Star. Unfortunately our speed on these diversions and near the city was small and the cylinders were extremely hot. Even the bath couldn’t save the legs although it was very helpful. So I’m using an Alantan cream.

We went to sleep for two hours. Then went for a supper. Andrzej ordered a piece of mutton, encouraged by the yesterday’s taste, and I took a steak with fries.

Dzień 36 (Semej – Uszarał)

608 km, Semej – Uszarał

Zaczęliśmy wstawać o piątej i ruszać po szóstej. Jest kilka godzin normalnej temperatury, a wręcz chłodu. Po jedenastej rozpala się piekło. Pierwsze pięćdziesiąt kilometrów za Semejem droga jest bardzo dobra ale później są spore wyboje, ale jedziemy dość szybko, około stówy. Cieknie mi prawy amortyzator.

Na obiad zatrzymaliśmy się około południa w mieście Ajagoz. Brzydki budyneczek i dwie jurty przed nim. I w tych jurtach podają do stołu. I tu jest ładnie. Zdjęliśmy buty i usiedliśmy na podłodze. Zjedliśmy baraninę z ziemniakami i odrobiną surowej cebuli. Jak zwykle pycha. Do tego kawa 3w1. Klasyka, bo tu innej nie robią.

Jeszcze dwie informacje.

Po pierwsze, Andrzej dziś obchodzi urodziny. Można przesyłać życzenia. Razem mamy 105 lat.

Po drugie, wczoraj w hotelu zainstalowałem sobie Windows 10 na notebooku. Walczyłem z sobą bo wiem, że w podróży lepiej nie kombinować, ale ja tak lubię upgrady, że uległem. U mnie działa.

Droga zrobiła się fatalna, dziura na dziurze. Po Mongolii obiecałam sobie, że przez dwa lata nie będę narzekał na drogi. Cytuję więc Andrzeja. W planie mieliśmy dojechać jeszcze 60 km ale w motorze Andrzeja odpadła śruba mocowania osłony łańcucha i musieliśmy się zatrzymać w Usharal nad jeziorem Alakol. Jak zwykle hotel podły. Bez Internetu.

Droga prowadzi przez step, setki tysięcy albo miliony kilometrów kwadratowych ugorów, pustyni. Co z tego, że Kazachstan to ogromny kraj, skoro składa się z niczego. Pod ziemią są skarby, ale na powierzchni nie ma na czym oka zawiesić. Po horyzont Nicość. Jedziemy w bardzo wysokiej temperaturze, w słońcu przynajmniej 45 stopni. Ale wolę już to niż zimno. Nie narzekam.
Jutro rano wstajemy jeszcze wcześniej, czyli o czwartej i zasuwamy do Almaty, gdzie zostaniemy dwa dni.

IMG_4454 IMG_4457

Nicość powyżej a poniżej okoliczności w jakich jedliśmy obiad | The emptiness above. Below you can see the circumstances in which we ate our dinner

IMG_4469 IMG_4471 IMG_4473 IMG_4465Czasami widoki bardzo ładne | Sometimes the views are very nice

29

 


Day 36
608km, Semey – Usharal

We started to wake up at 5a.m. and set off after 6a.m. We have some hours of low temperature, even a chill. After 11a.m. the hell begins. Through the first 50 kilometers beyond Semey the road is very good but the next section is full of big holes. However, we ride fast, around 100 km/h. My right shock absorber leaks.

Around noon we stopped for a dinner in Ayagoz. A tiny, ugly building and two yurts in front of him. The yurts serve as dining rooms. On the contrary, they are nice. We took off our shoes and sit down on the floor. We ate a piece of mutton with potatoes and a little portion of raw onion. Delicious as usual. And a 3-in-1 coffee in addition. It’s a classic because people here prepare it only in this way.

Some more information.

Firstly, Andrzej has his birthday today. You can send him your wishes. We have 105 years in total.

Secondly, yesterday in the hotel I installed the Windows 10 on my notebook. I hesitated because I know that it’s not good to make such things during a journey but I like the upgrades so much that I gave in. It operates well in my computer.

The road became horrible, holes are everywhere. After Mongolia I promised myself that I won’t complain about roads for two years. So I’m citing Andrzej’s words. According to our plan we should still ride 60km but a fixing screw of the chain’s cover in Andrzej’s motorcycle fell off and we had to stop in Usharal by the Alakol lake. A mean hotel as usual. Without the Internet.

The road leads us through the steppe, hundreds of thousands or millions of square kilometers covered by fallows or a desert. Maybe Kazakhstan is a huge country but it doesn’t matter because it consists of empty spaces. The treasures are just below the ground but the surface is a complete desert. The emptiness as far as the eye can see. We’re riding in a very high temperature, at least 45 C in the sun. But I prefer this weather than the cold. I’m not complaining.
Tomorrow in the morning we will wake up even earlier, at 4a.m., and will go to Alma-Ata where we are going to spend two days.