Wszystkie wpisy, których autorem jest Marcin

Bieganie a wyprawa motocyklowa

Nigdy nie byłem fanem biegania, ale od stycznia 2015 roku biegam regularnie.

Przed każdym rozpoczęciem sezonu motocyklowego, mniej więcej w marcu, rozpoczynam w domu ćwiczenia z hantlami i sprężynami, aby przygotować mięśnie do motocyklowego wysiłku. Zwłaszcza ręce, a w szczególności palce. Po pierwszych jazdach one cierpią najbardziej. Hamowanie i wysprzęglanie rękami powoduje, że przez pierwsze pięć jazd zawsze miałem problem. Więc używam jakiejś piłeczki gumowej lub innego dedykowanego urządzenia do ściskania i w wolnych chwilach robię po kilka serii. I to pomaga.

Przed wyprawą nie zmieniałem planu treningowego a jedynie dołożyłem jedną serię. Trenowałem więc w domu z hantlami i sprężynami 3 razy w tygodniu po 3 serie ćwiczeń, co w sumie trwało maksymalnie 30 minut. I odczułem, że to za mało!
Byłem przekonany, że to jest dobre przygotowanie do zwykłego miejskiego sezonu, ale na wyprawę nie wystarczy. Brakowało mi poważniejszego wysiłku.

Najłatwiej jest biegać, więc postanowiłem zacząć.

Początki były trudne i wstyd mi teraz wewnętrznie i żałuję, że nie zacząłem dużo, dużo wcześniej. Zmarnowałem od groma czasu, nie biegając.

Nie mogłem przebiec kilometra bez przerwy. Wracałem ostro zmęczony. Biegałem 3 razy w tygodniu, a w dni bez biegania ćwiczyłem w domu tak jak wcześniej.

Na iPhone zainstalowałem od samego początku aplikacje „Runmeter” – uważam, że jest genialna, a później „Strava”. Przy tych dwóch aplikacjach już chyba pozostanę. Świetnie się dopełniają.

Złapałem bakcyla i biegałem regularnie, aż do tygodnia przed wyjazdem. Przez ostanie dni bałem się złapać kontuzji.

Wziąłem nawet udział w corocznym Biegu Konstytucji na 5 km, co na początku biegania nie mieściło mi się w głowie.

Na mecie Biegu Konstytucji 5 km
Ja i „Piootr” na mecie Biegu Konstytucji – 5 km

Przez całą wyprawę nie miałem żadnych większych problemów ani z mięśniami, ani z kondycją. Tak dobrze by nie było, gdybym nie biegał. Po prostu czuję, że połączenie 30 minut biegania na przemian z 30 minutami treningu w domu dało potrzebną wytrzymałość. Wszystkim gorąco polecam rozpoczęcie biegania na odpowiednim poziomie.

Po powrocie z wyprawy, już następnego dnia pobiegłem 3 kilometry na rozgrzewkę. A następnie każdego następnego dnia biegałem – czyli codziennie. A „co gorsza” miałem niedosyt i chciałem biegać rano i wieczorem. Ale pohamowałem się, bo kontuzja murowana.

To ja ze swoim synem Jackiem podczas biegu
To ja ze swoim synem Jackiem (14 lat) podczas biegu

Tak sobie myślę, że organizm, który przywykł przez dwa miesiące do pewnego poziomu pracy fizycznej, sam domaga się pozostania na tym poziomie. I chyba ten poziom to te dwa biegania rano i wieczorem po 3-5 km.

Cytaty

Poniżej cytaty wpisów Andrzeja na forum Burgmania

IMG_3917

Napisany 11 sierpień 2015 – 14:46

Witejcie roztomili, nie wiem dlaczego tak narzekalem na ruskie drogi, dzisiejsza trasa znowu dała nam w kość.  Z Chorogb dojechaliśmy do Kalaikchum , takich urwisk jeszcze nie widziałem w dole rzeka Pandz po drugiej stronie Afganistan , widoki przepiękne ale strach przed upadkiem niesamowity. Po stronie afgańskiej ścieżki wykute w skale jakieś niskie domki nie widać żadnych ludzi ale ludzie tam żyją , zauważyłem człowieka z osiolkiem.  Trasa była bardzo wymagająca i męcząca w szutrze ostre podjazdy i zakrety Tiry z tyłu i z przodu o LandCruizerach nie wspomnę jeżdżą szalenie ale daliśmy rade . Zawsze najlepsze przed nami, Marcin mówi że nic gorszego nie może nas spotkać, po prostu zahartowalismy się.


 

Napisany 23 sierpień 2015 – 17:54

Witejcie roztomili, dojeżdżamy do kraju , skończyły się złe drogi bo w porównaniu z tymi którymi jedziemy teraz nie ma porównania . Kosztowała nas ta podróż dużo zdrowia i wyrzeczeń , motory dostały niesamowite ciegi, w moim mam kompletnie zużyte zawieszenie uszkodzone kufry ale to się naprawi . Pozostaje to co w sercu co w głowie i na zdjęciach , a tak naprawdę to tęsknimy za Wami za domem . Osobiście mnie będą prześladować wyjęte z kontekstu odcinki trasy którą pokonaliśmy np. przejazd przez góry na 4500 m, potem w dół przez wioski tak malutkie i tak odległe od siebie że dziwi fakt  że ludzie tam żyją. Następny odcinek to dojazd do Beyney w Kazachstanie z granicy Uzbekistanu w samym miasteczku zresztą też był koszmar , odcinek w Tadzykistanie z Kulajchum do Kuljab ,także na długo zostanie w pamięci . Nomrog w Mongolii , noga spuchnieta jak bania , nie mogłem włożyć buta , do tego mieliśmy problemy żołądkowe , wydawało się że nie wydostaniemy się stamtąd . Czekaliśmy z Marcinem na rozpoczęcie podróży życia a teraz ona dobiega końca , no cóż czas płynie nieubłaganie ale przygoda była . Do zobaczenia w kraju .


 

Napisany 30 sierpień 2015 – 13:22

Witejcie roztomili , pozwole sobie i ja na napisanie krotkiego epilogu o naszej wyprawie, czasem mielismy pecha innym razem duzo szczescia . Nie mielismy zadnej powaznej kontuzji ani awarii , ani kapcia w motocyklach ale nie widzielismy Samarkandy , nie przejechalismy tunelu Anzob . Bylo kilka momentow strachu , wlos sie jezyl , pot na plecach ale taka jest dzika przyroda i w gorach to ona dyktuje warunki . Po wyjezdzie z Kalaihum zauwazylismy przy nowej ,rowniutkiej , asfaltowej drodze jakas akcje nad rzeka , okazalo sie ze wczoraj wpadl mikrobus i zginelo 8 osob , teraz szukali cial . Szokujace bylo w tych krajach przejechane kilometry po pustkowiu , bez siedlisk ludzkich , tam gdzie byly sprzyjajace warunki i woda tam zyli ludzie . Pytalem sie tubylcow kak u was zimoj , przy minus 40 stopni i dwoch metrow sniegu byli odcieci od swiata , zimne zimy , gorace lata to jest Azja Srodkowa . W Nomrog dziewczyna z kuchni w gostinnicy pytala sie czy nie mamy tabletek przeciwbolowych , bo jej mame bolala glowa a do apteki 100 km stepu . W Azji Srodkowej drzemie ogromny potencjal , poprawa infrastuktury , nowe drogi i miasta uczynia z tych rejonow bogate panstwa , oczywiscie przy ogromnych nakladach finansowych ze wzgledow na warunki geofizyczne . Widzielismy na niektorych przeleczach potezne buldozery oraz mierniczych z teodolitami do wytyczania trasy , czyli cos sie dzieje ale moze z pewnymi odcinkami nic nie robic , ludzie zyja z dziada , pradziada tak samo i nie chca zmian . Zobaczylem Buchare ,Schiwa , wiem gdzie jest Chorog , Sary Tasz , Murgab i wiele innych miejsc i to mi wynagrodzilo caly trud tej wyprawy a niestety szescdzieciolatkowi dal sie mocno odczuc , zawsze chcialem zwiedzac swiat ale za pozno zaczalem . Warto bylo i to by bylo na tyle .