467 km, Barnaul (RUS) – Semej (Semipalatinsk) (KZ)
Obudziło nas słońce i prognoza dla Semipałatyńska również słoneczna. To nasz dzisiejszy cel.
Na śniadanie dojadłem wczorajszego melona a Andrzej zrobił sypaną kawę i w dobrych nastrojach ruszyliśmy w stronę Kazachstanu. Jechało się wspaniale. Po bokach pola słoneczników ciągną się setkami kilometrów. Jest tylko jedno miasteczko, przez które trzeba przejechać (Rubcowsk) a ulice w nim są w katastrofalnym stanie. Kwadrans i znowu jesteśmy na pięknej drodze.
Potem granica. Poszło wszystko w godzinę. Poszło by krócej ale dopatrzono się u nas starych tureckich wiz i to opóźniło procedurę. Nasze paszporty zniknęły na zapleczu biura na kwadrans. Oddano je bez komentarza.
Potem jeszcze setka do Semeja. Jedzie się przez step i lasy. Ziemia jest piaszczysta a lasy iglaste. Było bardzo gorąco. I nagle z tego lasu wyjeżdża się do miasta. W mieście umiarkowane korki i lekki chaos. Bez problemu w sumie.
Hotel fajny, wreszcie jest Internet.
Pochodziliśmy po mieście. Przyjemne ale trochę zaniedbane. Brak chodników miejscami i trzeba iść ulicą. Centrum niewielkie. Tak mnie naszła ochota na pizzę, że chyba z pół godziny szukaliśmy, gdyż nie jest to popularna kuchnia w tym rejonie. Ale w końcu jest. Wzięliśmy najdroższą na cienkim cieście i do tego lane piwo.
Pyszności.
Day 35
467km, Barnaul (RUS) – Semey (Semipalatinsk) (KZ)
The sun woke us up and a weather forecast for Semey was sunny. This is our today’s goal.
For breakfast I ate a melon from the yesterday and Andrzej made a coffee. We were in good moods and headed for Kazakhstan. The ride was splendid. Fields of sunflower along the road stretched for hundreds of kilometers. We had to pass only one town (Rubtsovsk) where the streets were horrible. After fifteen minutes we are on the beautiful road again.
Then the border. Everything was done within one hour, could be faster but the officers saw old Turkish visas in our passports. For this reason the procedure was delayed. Our passports spent 15 minutes in the back of the office. We received them without any comment.
Then 100km to Semey. We rode through steppes and forests. The ground was sandy and the forests coniferous. The weather was hot. I wanted to eat a pizza so much that we spent around half an hour looking for it because this is not a popular dish here. But we managed to get it. We chose the most expensive one with thin dough and a glass of draught beer.
Delicious.
Generally the day was great. We entered the city quite early, had some sightseeing. Additionally it’s Friday and the city is bustling. Our hotel is located in a peaceful area but we can hear parties in the centre, the sound of discos (Modern Talking), beeping and the music. It’s a great atmosphere.