504 km, Ongudaj – Barnaul
Korzyści ze zmiany czasu są dość konkretne, człowiek budzi się i czuje, że jest albo 8 albo nawet 9, patrzy na zegarek a tam 6. Korzystając z tego zjawiska, Andrzej wziął się rano za wymianę filtra powietrza. Dwie godziny później filtr był wymieniony. Podczas jazdy Andrzej ocenił, że różnica jest kolosalna.
Droga do Bijska była przyjemna i lekko nudna. Zbierało się na deszcz i gdy lunęło, schowaliśmy się pod daszek małego sklepu spożywczego. Po pół godzinie ruszyliśmy dalej. W Bijsku mieliśmy misję. Chcieliśmy odwiedzić grób Władysława Jaruzelskiego, ojca Generała. Nie mieliśmy namiarów, a w mieście są przynajmniej cztery cmentarze. Udało się namierzyć ten odpowiedni (Zarecznoje) a potem zeszło nam przynajmniej godzinę aby odszukać grób.
Po drodze do Barnaul czułem się jak w Polsce, podobne zapachy, roślinność i pomyśleć że to zaledwie półtora dnia drogi od Mongolii. Aż dziw bierze.
Hotel mamy przydrożny i słaby. Internet miał być ale nie ma. Na kolację natomiast był wypas. Ale to w pobliskim zajeździe. Był szaszłyk gigantyczny z sosem i krojoną świeżą cebulą a do tego lokalne zimne piwo a na deser rozpływający się miodowy melon. Ledwo mogę oddychać z najedzenia. A motocykl otrzymał myjnię za swoją wierną i dobrą służbę, a wcześniej benzynę 98.
Wczoraj zapomniałem napisać, że minęło 10000 km podróży. Jak na miesiąc to przebieg ładny.
Ktoś pytał co procentowego pijemy. Tu skromnie. Andrzej lubi drinka zrobić a ja jestem słabo pijący i jeszcze męczę pewien balsam kupiony nad Bajkałem.
To tyle na dziś.
Day 34
504 km, Onguday – Barnaul
The advantages resulting from the time change are quite significant. A man wakes up and feels that it’s 8 or 9a.m. then looks at his watch and sees 6a.m. Thanks to this effect, Andrzej started to change the air filter in the morning. After two hours everything was done. During the ride Andrzej judged that the difference is colossal.
The road to Biysk was pleasant and a bit boring. It was going to rain so when it came we hid under the roof of a little grocery. After half an hour we set off. We had a mission in Biysk. We wanted to visit the grave of Władysław Jaruzelski, the father of the General. We didn’t have exact information and the city has four cemeteries. We managed to find the proper one (Zarechnoje) and then looked for the grave for at least one hour.
During the ride to Barnaul I felt like in Poland, similar smells, nature and it’s only one and a half day of ride far from Mongolia. It’s curious.
We sleep in a poor roadside hotel. The Internet was supposed to be here but it isn’t. Our supper was great but in an inn nearby. We had a giant shashlik with sauce and fresh chopped onion, cold beer and a delicious honey melon for the dessert. I can hardly breathe because I’m full. The motorcycle had a 98 petrol and spent some time in a car wash as a reward for its good and loyal service.
Yesterday I forgot to write that we’ve already ridden 10 000km. It’s a good result considering the fact that the journey lasts only one month.
Somebody asked about the alcohol we drink. Nothing special. Andrzej prefers having a drink. I seldom drink some balsam bought near the Baikal.
That’s enough for today.