Wszystkie wpisy, których autorem jest Marcin

Dzień 35 (Barnaul – Semej)

467 km, Barnaul (RUS) – Semej (Semipalatinsk) (KZ)

Obudziło nas słońce i prognoza dla Semipałatyńska również słoneczna. To nasz dzisiejszy cel.

Na śniadanie dojadłem wczorajszego melona a Andrzej zrobił sypaną kawę i w dobrych nastrojach ruszyliśmy w stronę Kazachstanu. Jechało się wspaniale. Po bokach pola słoneczników ciągną się setkami kilometrów. Jest tylko jedno miasteczko, przez które trzeba przejechać (Rubcowsk) a ulice w nim są w katastrofalnym stanie. Kwadrans i znowu jesteśmy na pięknej drodze.

Potem granica. Poszło wszystko w godzinę. Poszło by krócej ale dopatrzono się u nas starych tureckich wiz i to opóźniło procedurę. Nasze paszporty zniknęły na zapleczu biura na kwadrans. Oddano je bez komentarza.

Potem jeszcze setka do Semeja. Jedzie się przez step i lasy. Ziemia jest piaszczysta a lasy iglaste. Było bardzo gorąco. I nagle z tego lasu wyjeżdża się do miasta. W mieście umiarkowane korki i lekki chaos. Bez problemu w sumie.

Hotel fajny, wreszcie jest Internet.
Pochodziliśmy po mieście. Przyjemne ale trochę zaniedbane. Brak chodników miejscami i trzeba iść ulicą. Centrum niewielkie. Tak mnie naszła ochota na pizzę, że chyba z pół godziny szukaliśmy, gdyż nie jest to popularna kuchnia w tym rejonie. Ale w końcu jest. Wzięliśmy najdroższą na cienkim cieście i do tego lane piwo.
Pyszności.

Ogólnie fajny wyszedł dzień. W mieście byliśmy dość wcześnie, zwiedziliśmy trochę, do tego jest piątek i miasto tętni życiem. Hotel jest w zacisznym miejscu, ale słychać zabawę w centrum, odgłosy dyskotek (Modern Talking), klaksonów, muzyki. Fajna atmosfera.
Semey
IMG_4440IMG_4450IMG_4446
Kupiliśmy kartę. 1550 T / 1.5 GB | We bought a card. 1550T / 1.5GB
IMG_4445IMG_4444IMG_4443Pizza i browarek. Wszystko bardzo smaczne | Our pizza and beer. Everything is delicious

IMG_4434Buzia z motylkiem | The face with a butterfly

28

 


Day 35
467km, Barnaul (RUS) – Semey (Semipalatinsk) (KZ)

The sun woke us up and a weather forecast for Semey was sunny. This is our today’s goal.

For breakfast I ate a melon from the yesterday and Andrzej made a coffee. We were in good moods and headed for Kazakhstan. The ride was splendid. Fields of sunflower along the road stretched for hundreds of kilometers. We had to pass only one town (Rubtsovsk) where the streets were horrible. After fifteen minutes we are on the beautiful road again.

Then the border. Everything was done within one hour, could be faster but the officers saw old Turkish visas in our passports. For this reason the procedure was delayed. Our passports spent 15 minutes in the back of the office. We received them without any comment.

Then 100km to Semey. We rode through steppes and forests. The ground was sandy and the forests coniferous. The weather was hot. I wanted to eat a pizza so much that we spent around half an hour looking for it because this is not a popular dish here. But we managed to get it. We chose the most expensive one with thin dough and a glass of draught beer.
Delicious.

Generally the day was great. We entered the city quite early, had some sightseeing. Additionally it’s Friday and the city is bustling. Our hotel is located in a peaceful area but we can hear parties in the centre, the sound of discos (Modern Talking), beeping and the music. It’s a great atmosphere.

Dzień 34 (Ongudaj – Barnaul)

504 km, Ongudaj – Barnaul

Korzyści ze zmiany czasu są dość konkretne, człowiek budzi się i czuje, że jest albo 8 albo nawet 9, patrzy na zegarek a tam 6. Korzystając z tego zjawiska, Andrzej wziął się rano za wymianę filtra powietrza. Dwie godziny później filtr był wymieniony. Podczas jazdy Andrzej ocenił, że różnica jest kolosalna.

Droga do Bijska była przyjemna i lekko nudna. Zbierało się na deszcz i gdy lunęło, schowaliśmy się pod daszek małego sklepu spożywczego. Po pół godzinie ruszyliśmy dalej. W Bijsku mieliśmy misję. Chcieliśmy odwiedzić grób Władysława Jaruzelskiego, ojca Generała. Nie mieliśmy namiarów, a w mieście są przynajmniej cztery cmentarze. Udało się namierzyć ten odpowiedni (Zarecznoje) a potem zeszło nam przynajmniej godzinę aby odszukać grób.

Po drodze do Barnaul czułem się jak w Polsce, podobne zapachy, roślinność i pomyśleć że to zaledwie półtora dnia drogi od Mongolii. Aż dziw bierze.

Hotel mamy przydrożny i słaby. Internet miał być ale nie ma. Na kolację natomiast był wypas. Ale to w pobliskim zajeździe. Był szaszłyk gigantyczny z sosem i krojoną świeżą cebulą a do tego lokalne zimne piwo a na deser rozpływający się miodowy melon. Ledwo mogę oddychać z najedzenia. A motocykl otrzymał myjnię za swoją wierną i dobrą służbę, a wcześniej benzynę 98.

Wczoraj zapomniałem napisać, że minęło 10000 km podróży. Jak na miesiąc to przebieg ładny.

Ktoś pytał co procentowego pijemy. Tu skromnie. Andrzej lubi drinka zrobić a ja jestem słabo pijący i jeszcze męczę pewien balsam kupiony nad Bajkałem.

To tyle na dziś.

IMG_4425 IMG_442727

 

 


Day 34
504 km, Onguday – Barnaul

The advantages resulting from the time change are quite significant. A man wakes up and feels that it’s 8 or 9a.m. then looks at his watch and sees 6a.m. Thanks to this effect, Andrzej started to change the air filter in the morning. After two hours everything was done. During the ride Andrzej judged that the difference is colossal.

The road to Biysk was pleasant and a bit boring. It was going to rain so when it came we hid under the roof of a little grocery. After half an hour we set off. We had a mission in Biysk. We wanted to visit the grave of Władysław Jaruzelski, the father of the General. We didn’t have exact information and the city has four cemeteries. We managed to find the proper one (Zarechnoje) and then looked for the grave for at least one hour.

During the ride to Barnaul I felt like in Poland, similar smells, nature and it’s only one and a half day of ride far from Mongolia. It’s curious.

We sleep in a poor roadside hotel. The Internet was supposed to be here but it isn’t. Our supper was great but in an inn nearby. We had a giant shashlik with sauce and fresh chopped onion, cold beer and a delicious honey melon for the dessert. I can hardly breathe because I’m full. The motorcycle had a 98 petrol and spent some time in a car wash as a reward for its good and loyal service.

Yesterday I forgot to write that we’ve already ridden 10 000km. It’s a good result considering the fact that the journey lasts only one month.

Somebody asked about the alcohol we drink. Nothing special. Andrzej prefers having a drink. I seldom drink some balsam bought near the Baikal.

That’s enough for today.