Archiwum kategorii: Ameryka Centralna 2017

Dzień 16 Tegucigalpa

Dziś dzień odpoczynku i luzu. Prawie nigdzie nie byłem do południa. Odwiedziłem bazar, coś tam kupiłem. Potem poszedłem sprawdzić inny hotel, do którego się przyniosę pod wieczór. Ogólnie wakacyjny nastrój, cygarko w parku, piwko zimne, sjesta. Piwa to napiłem się dziś wbrew prawu. W ten weekend odbywają się wybory i obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu, „ley seca”, ale sprzedawca zapomniał i sprzedał.

Dużo jest odwołań do Jezusa. W Polsce nie do pomyślenia. Popularne są nalepki na samochody. Takie teksty widziałem „Prowadzę ja, lecz Jezus jest moim przewodnikiem”, „Ten samochód należy do Jezusa”. Byle sklepik obskurny, zakratowany wewnątrz lecz jaka nazwa „Pulperia Serca Jezusowego”. Noszą koszulki piłkarskie z imieniem Jesus i numerem 00. Zrobię jeszcze zdjęcia jak będę miał okazję.

Tak było dzisiaj, a jutro chyba nie będzie inaczej.

Dzień 17 Tegucigalpa

Niedziela, rano wszystko zamknięte. Żeby wypić kawę musiałem iść do fastfoodu. Zanosi się na deszcz nawet. Góra na którą chciałem pojechać rano, cała we mgle. Szybko się jednak robi dobra pogoda.

Siadam i robię ludziom trochę zdjęć. Dużo ludzi jest mocno otyłych, zwłaszcza u kobiet to widzę.

Pomimo dzisiejszych wyborów i zakazu sprzedaży alkoholu, kilku zwarzonych kolesi wpadło mi w obiektyw.

Karty do głosowania posiadają zdjęcia twarzy kandydatów. Trzeba pamiętać, że tu jest około 15% analfabetyzm. Z tego co obserwuję, każdy ma telefon komórkowy, więc analfabetyzm jest skazany na porażkę. Każdy młody musi i CHCE umieć czytać i pisać, żeby rozkoszować się komunikatorami i portalami wszelkiej maści. Komórki w walce z analfabetyzmem!

Na bazarku kupiłem ciekawy owoc. Krewny liczi, o fajnej nazwie Jagodzian Rambutan, choć tu mówią na to „litchi hawaiano”

Moje buty zasłużyły na wymycie.

Po południu wreszcie się zebrałem żeby pojechać na górę El Picacho. Niezbyt mi się chciało, ale z podróżniczego obowiązku pojechałem. Znalazłem autobusik, który zawiózł mnie na górę, do wejścia do parku. Stamtąd jeszcze 2km piechotą. Trzeba kupić dwa bilety, jeden do parku a drugi żeby podejść pod figurę Cristo el Picacho. Taki park, jak na nasze standardy trochę dziki. Można rodzinnie odpocząć, piknik zrobić itd. Ładny widok na całe miasto.

Tyle na dziś, a jutro zobaczymy.