Cały dzień w drodze. 9 godzin!
Rano piękny poranek ale wszędzie rosa. Trochę obeschło ale i tak wszystko wilgotne. Spakowaliśmy osprzęt i o 9 w drogę.

Ponad 600 km w siodle. Upał po 36°. Łatwa ale męcząca swoją monotonią podróż.




O 18:30 dotarliśmy do kempingu w miejscowości Pfunds. Ładne miejsce w Tyrolu. Zaplecze sanitarne też ok. Lepsze niż w Czechach.

Mam ze sobą jedzenie liofilizowane. Przetestowałem je kilka lat temu i ufam mu. Beef strogonof nad alpejskim jeziorkiem smakuje całkiem dobrze.


Na jutro słabe prognozy. To źle, bo jutro bardzo kręta droga w planach. Zobaczymy.
Męczy mnie też codzienne zwijanie i rozbijanie obozu. Zasadniczo lubię ten styl nocowania, ale dwie godziny pracy rano i godzina wieczorem już chyba nie jest dla mnie.
