Archiwum kategorii: Mongolia 2015

Dzień 3 (Sumy)

Zero km, Sumy

Ostatecznie robimy dzień wolny. Od rana leje jak z cebra, ale byliśmy zdecydowani żeby jechać. Spakowaliśmy nawet cały ekwipunek na sprzęty. Prognoza pogody nieciekawa, zarówno w Sumy jak i w Woroneżu deszcz. Andrzej zaproponował żeby zostać. Sprawdziliśmy w obecnym hotelu, że nie ma problemu z pokojem a w Woroneżu przez Booking bez problemu zmieniliśmy daty z poniedziałku na wtorek. Sprawa załatwiona i mamy wolny dzień, z którym nie wiemy jeszcze co zrobić. Połazimy jak przestanie padać.

Natomiast prognozy na następne dni są całkiem niezłe, może więc ten wolny dzień wybije nas z rytmu jazdy w złej pogodzie. Zresztą często tak właśnie bywa. Czyta się na Forum jak przykładowo dwie ekipy wracają z Chorwacji z jedno, dwu dniowym przesunięciem. Jedni jadą dwa dni ulewie i klną na czym świat stoi i ich koledzy nie mogą się nachwalić przepięknych okoliczności w jakich dane im jest podróżować.

Nie możemy też zdobyć informacji od miejscowych jak długo zejdzie nam na granicy. Nikt nic nie wie, ale wszyscy zapytani są pesymistyczni w ocenach. To także pokazuje ogólny nastrój w społeczeństwie.
We wtorek pobudka dość rano, nawet przed śniadaniem i mamy 70 km do granicy. Oby nam się zeszło w dwie godziny (takie jest moje neutralne założenie bazujące na zeszłorocznym wyjeździe do Petersburga) i potem zaledwie kilka godzin do Woroneża. Właśnie z uwagi na granicę nie pchamy się dalej do Tambowa, który przy braku granicy byłby naturalnym celem dnia.

A już byliśmy spakowani
A już byliśmy spakowani | We were already packed
Ale pakować się w taką prognozę - nie!
Ale pchać się w taką prognozę – nie! | But ride in such weather – no!
Tak nocą wygląda nasz hotel - Zdybanka
Tak nocą wygląda nasz hotel – Zdybanka | A night view of our hotel – Zdybanka

 


Day 3
Zero km, Sumy

Eventually we have one day off. Rain pours since morning but we were determined to go. We even packed all the equipment. The weather forecast is not interesting, it rains both in Sumy and in Voronezh. Andrzej suggested to stay. We checked the hotel and there is no problem with accommodation while in Voronezh we changed the dates from Monday for Tuesday via Booking. The matter is settled and we have a day off but don’t have ideas how to spend it. We will walk around after the rain.

However, forecasts for the next days are completely bad so maybe this day will have bad impact on our rhythm of riding in bad conditions. It happens, anyway. You can read on Forum that for example two crews come back from Croatia with one- or two-day delay. Some people ride for two days in a rainstorm swearing all the time while their colleagues can’t praise enough the beautiful circumstances in which they are traveling.

We can’t obtain information from the locals how long we are going to be on the border. Nobody knows it but everybody is pessimistic. It also shows the general mood of the society. On Tuesday we are going to wake up early in the morning, even before breakfast, and ride for 70 km to the border. I hope that we will manage to do that within two hours (that’s my neutral assumption after the last year’s journey to Petersburg) and then just a few hours to Voronezh. Because of the border we are not going further to Tambov, who would be our natural goal of the day if there wasn’t any frontier.

Dzień 4 (Sumy – Woroneż)

400 km, Sumy (UA) – Woroneż (RUS)

Fajny dzień. Jesteśmy w hotelu niemal w centrum Woroneża i jest jeszcze młoda godzina. Odsapniemy godzinkę i pójdziemy zwiedzić miasto. Jest to spore milionowe miasto, trzy razy większe od Sumy. Od razu to widać, ponieważ są korki, no ale przyjechaliśmy w popołudniowym szczycie, więc nie ma się co dziwić. W każdym razie drogi w Rosji są o niebo lepsze niż na Ukrainie, mowa o tych łączących miasta, bo w mieście słabe.

A po kolei było to tak. Rano wyruszyliśmy około 7 i w słonecznej pogodzie dojechaliśmy do granicy. Tu pusto, nikogo nie ma. Jesteśmy jedynymi klientami. Po stronie ukraińskiej zeszło może 15 minut, potem 500 metrów i początek granicy rosyjskiej. Najpierw kilka minut aby wypełnić kartę imigracyjną, potem przejazd do celników. Sprawdzanie paszportów, sprawdzanie bagażu pod kątem niebezpiecznych przedmiotów, potem deklaracja celna, w tym czasowy import motocykla i sprawdzanie bagażu pod kątem rzeczy do oclenia. To wszystko prawie trzy godziny! Dla czego? Każda czynność urzędnika wykonywana bardzo powoli, przerywana innymi czynnościami. Zamyka budkę, wychodzi, każe czekać. Wraca, kontynuuje, znowu wychodzi. Wraca, dopatruje się błędu w formularzu, daje kolejny, każe wypełniać od nowa, znajduje inny błąd, daje nowy formularz, każe wypełniać. Dodam, że w tym momencie Andrzej znikł i nie ma go koło mnie. Sześć razy wypełniałem kartkę papieru, zanim celnik kiwnął „na tak”. Rozbebeszanie bagażu, czyli zdejmowanie opon itp, żeby potem wiązać wszystko i znowu za sto metrów rozpakowywać. Bo nie powiedzą, że zaraz trzeba to samo robić. A czas sobie płynie.

Znajduje się Andrzej i mówi, że zabrali go na przesłuchanie. Przynajmniej pół godzinne przesłuchanie w jakimś pomieszczeniu, przez oficera, do protokołu. Z tego co opowiadał, były to dokładne pytania odnośnie podróży – co do dnia, a także jakieś osobiste pytania. Ciekawe przeżycie w sumie, choć jak go zobaczyłem, to był blady.

Na granicy mając czas, w oczekiwaniu na Andrzeja, postanowiłem przepakować opony na boki kufrów. Strzał w dychę. Muszę to dopracować, ale komfort jazdy po prostu wrócił do normy. Wyglądam śmiesznie bo na próbę zamontowałem opony i nie wyrównałem ich optycznie, ale już wiem, że to ten kierunek. Uchwyty powinny dać radę. Niestety po upadku podgięły się i kufry są krzywo, ale przynajmniej udowodniły, że dodatkowe obciążenie od opon zniosą dobrze. Bez opon mam szerokość 100 cm a z oponami 130 cm , a Andrzej ma 110 cm.

Opony na boku
Opony na boku | Tires on the side

IMG_3157

Postój po drodze
Postój po drodze | A stop during the ride

 

Drugie śniadanie w trasie
Drugie śniadanie w trasie | Second breakfast on the route
Pomnik Puszkina na tle Teatru Państwowego
Pomnik Puszkina na tle Teatru Państwowego | Pushkin’s memorial with State Theatre in the background
Woroneski Teatr Państwowy
Woroneski Teatr Państwowy | Voronezh State Theatre
Siedziba gubernatora
Siedziba gubernatora | Governor’s seat
Plac Lenina
Plac Lenina | Lenin Square

03

 


 

Day 4
400km, Sumy (UA) – Voronezh (RUS)

Such a great day. We are in a hotel near the centre of Voronezh and still it’s not late. We will rest a bit, then go and see the city. It is a big city with more than 1 million inhabitants, three times bigger than Sumy. You can see its size at first glance because of traffic jams but it’s not a surprise considering the fact that we came here during rush hours. However, roads in Russia are much better than those in Ukraine, but I mention here the roads connecting cities. The roads in Voronezh are bad.

Here is what happened during the day. We set off at 7a.m. and arrived at the border having sunny weather. It was a complete desert, nobody was there. We were the only customers. On the Ukrainian side it took us 15 minutes to pass, then 500 meters and the Russian border begins. At first a couple of minutes to fill in our immigration cards and after this a ride to customs officers. Checking the passports, searching for dangerous things in our luggage, customs declaration including temporary import of the motorcycle and searching the luggage for undeclared things to impose duty on them. Everything took us 3 hours! Why? Every action of a customs officer is performed very slowly, interrupted by other activities. He closes his cabin, leaves, tells us to wait. He comes back, continues the previous actions, leaves again. Then comes back, looks for errors in the form, gives us a new one, tells us to fill in. I must add that at the moment Andrzej disappeared and wasn’t next to me. I had filled in a sheet of paper for six times before the officer nodded. Pulling out things from the luggage  which means removing tires, etc., to fasten them all again and after one hundred meters doing it once more. Because they won’t tell you that you will have to do the same things soon. And time goes by.

I found Andrzej who told me that they took him for an interrogation. Lasting at least half an hour, the interrogation was performed in a room by an officer and with records being written. According to Andrzej’s relation, questions involved accurate information about our journey, including days, and some personal questions. Generally, it was an interesting experience but when I saw him he was pale.   

I had some time at the border, waiting for Andrzej, and decided to move my tires to the sides of the trunks. I hit the bull’s eye. I had to improve it but my comfort of the ride simply went back to normal. I looked comically because I just wanted to try it and fixed the tires without aligning them but now I know that this is the right direction. Holds should endure. Unfortunately they had bent after falling from the motorcycle and trunks are not in line but at least they proved that will endure additional load from the tires. Without the tires my width is 100cm and without them 130cm while Andrzej’s 110cm.