Spokojny dzień na luzie. Bardzo gorąco od rana 31 w cieniu. A na słońcu boję się pomyśleć.
Rano odprowadziłem kolegę na autobus, jednocześnie ucząc się, bo jutro ja będę tak wracał. Nie wziąłem czapki i okularów i żałowałem.
Kilka słów o Aaronie. Skąd ta znajomość? Otóż gdy podróżuję, korzystam z portalu couchsurfing.com od wielu już lat. Polega to na tym, że podróżujący mogą znaleźć lokalnych mieszkańców którzy są chętni do pomocy i wspólnego spędzenia czasu, za darmo w ramach wymiany doświadczeń. To tak absolutnie jednym zdaniem, gdyż w istocie jest to dużo bardziej rozbudowane. Ale idea spotkania bazująca na nie płaceniu a na wspólnym, równym statusie w czasie spędzania czasu jest kluczowa.
Ja korzystam podczas tej podróży z pasywnej formy, czyli wpisuję daty pobytu i miejsca, wraz z krótką informacją, że zależy mi na spotkaniu z kimś, żeby spędzić kilka godzin razem i żeby mi ta osoba pokazała okolicę. W zamian zapraszam na przykład na kolację. Te informacje są odpowiednio wyświetlane tylko dla użytkowników w tych lokalizacjach i jeżeli są zainteresowani, to mogą odpowiedzieć i wtedy nawiązuje się dialog, i dogadujemy szczegóły. I właśnie Aaron jest osobą, która napisała, i spędziliśmy trochę czasu. Jest studentem na ostatnim roku, nigdy nie był za granicą, szkoli swój angielski, jest ciekawy innych ludzi. Obaj skorzystaliśmy na tym spotkaniu. Prawda, że super idea?
W każdym kraju podczas mojej obecnej podróży ktoś się odzywał, niekiedy nawet trzy osoby na raz, ale nie mogliśmy się zgrać. W Nikaragui się udało. Forma aktywna, z której korzystałem w Rosji i w Katarze, polega na tym, że wyszukuję konkretne osoby i zwracam się do nich o przyjęcie mnie do ich domu i przenocowanie. I takich chętnych ludzi w każdym mieście są setki a w dużych miastach tysiące.
Ciekawe co przyniesie jutro?