Archiwum miesiąca: kwiecień 2023

10 dzień – jaskinia Paradise i Phongh Nha

Przede wszystkim kawa rano.

Prawdziwa kawa po wietnamsku
Drugi domek z prawej to nasz

Dziś byliśmy jaskiniowcami. Po śniadaniu na motorek i pół godziny jazdy do początku drogi pieszej do jaskini. Kupno biletów i półtora kilometra do podnóża góry. Potem pół godziny wchodzenia pod górę do właściwego wejścia. W upale i wilgotności level master.

Piękna jaskinia. Ogromna kubatura. Twory skalne i nacieki iście genialne. Miliony lat pracy wody aby zbudować takie budowle. Nie wiedziałem czego się spodziewać a to co zobaczyłem zaskoczyło mnie.

Jaskinia Paradise leży w parku narodowym Phong Nha-Ke Bang. Trzeba mieć kondycję aby się do niej dostać. Trzeba też zarezerwować około trzech godzin brutto na zwiedzanie. Warto.

Następnie powrót do miasteczka, aby wsiąść do łódki i zwiedzić kolejną jaskinię Phong Nha. Trzeba oczywiście kupić bilet oraz opłacić łódź i popłynąć.

To tylko ja zaległem na moment na gorącej drodze, wszystko ok.

Płynie się dwadzieścia minut. W jaskini motor łodzi nie działa i dwaj wioślarze napędzają łódź.

Mniej barwna niż poprzednia ale też ciekawa ze względu na wodę. Cieszę się, że dane mi było tu być.

Powrót z jaskini

A potem kolacyjka, zakupy, ale już zdjęć nie robię, bo to powtarzalne czynności. Jutro lecimy w długą drogę.

9 dzień – Phong Nha

Wyjechaliśmy z Vinh a naszym celem są jaskinie Phong Phu. Dziś tylko dojedziemy na miejsce a jutro zwiedzimy.

Piękna droga, górzysta, kręta. Jechaliśmy znowu zbyt długo bo aż 9 godzin.

Awaria na drodze
Korek
Smarowanie łańcucha w moto i pamiątkowa fotka
Przydrożna kapliczka
Tak wygląda kawa

Skręciliśmy z optymalnej drogi aby podjechać pod przejście graniczne z Laosem. Odcinek kosztował nas półtorej godziny, ale był piękny.

Strefa graniczna
Przejście graniczne z Laosem

Nasze lokum na dziś.

Pozycja na koniec dnia