Wietnam. Polecieć do Hanoi, wypożyczyć motocykl i przejechać na południe do Ho Chi Minh (Sajgonu) – to by było coś.
Wietnam już przyjmuje turystów. Sytuacja po pandemii wraca do normy. Można jechać.
Ja i Andrzej z Mysłowic, mój kompan z Mongolii znów razem na szlaku. Andrzej cały czas w formie. Niedawno wrócił z Karakorum Highway w Pakistanie. Jest nadal głodny wypraw.
Ja też chcę wyprawy. Takiej prawdziwej, surowej, bez opieki, samodzielnej.
Polecimy do Hanoi, przejedziemy motocyklami do Sajgonu, stamtąd przelecimy do Kuala Lumpur, stamtąd autobusem do Singapuru i dalej samolotem do Warszawy.
Wyprawa zajmie miesiąc. Najważniejsza jej część to jazda motorami przez Wietnam przy samej granicy Laosu i Kambodży.
Motocykle wypożyczamy z firmy Tigit Motorbikes. Bierzemy je na 25 dni. Wybraliśmy Hondę XR150. Maleńka pojemność ale „co kraj to obyczaj”. Ważne że enduro, skok wysoki, koła spore a waga całego sprzętu bardzo niska.
Teraz szczegółowe planowanie i przygotowania przede mną. Jest to tak samo fajne jak sama wyprawa.