Kilkudniowy wypad motocyklowy z kumplami

Końcówka maja to czas spędzony na Dolnym Śląsku i w Czechach. Jeździliśmy każdego dnia po tamtejszych okolicach. Piękne drogi, dobre jedzenie, smaczne piwo. Poezja.

Nasza paczka

Piękne miejsce naszego noclegu przez kilka dni. Taszów, tuż przy czeskiej granicy.

I w środku i na zewnątrz przepięknie. Nawet nam się jeździć odechciało i woleliśmy spędzać czas na wspólnych rozmowach.

Koci tata

Pożegnanie

Piechotą przez czeską granicę do miasteczka. Niby nic specjalnego ale w taki sposób granicy jeszcze nie przekraczałem

Pojeździliśmy ponad 1600 km po terenie Dolnego Śląska. Góry Sowie, browar Primator, droga Stu Zakrętów i wiele innych miejsc.

Wyjazd zakończony zlotem Burgmania, gdzie miałem okazję pojeździć najnowszym BMW GS 1300

Dzień 15 i 16 (ostatni)

Dziś dzień odlotu do kraju. Ale dopiero w nocy lecimy.

Dlatego rano śniadanko uliczne kupiłem i ze dwie godziny spacerowałem po okolicy. Aż do wyczerpania z gorącą.

Potem odpoczynek i przenosiny do ostatniego już hotelu, blisko firmy od motocykli.

Najpierw rozpakowałem się w hotelu i już na pusto pojechałem oddać motocykl. Gładko poszło.

Zrobiłem 1930 km podczas tej wyprawy.

Następnie spróbowałem obejść piechotą jezioro Zachodnie. Nie udało się bo było zbyt gorąco.

Szedłem do zachodu słońca. Robiłem przerwy na jedzenie, kawę, zdjęcia, więc się zeszło. Ponad połowę obwodu przeszedłem. Potem wziąłem Graba i przyjechałem do hotelu. Byłem ugotowany i aż się źle czuję po tym upale.

Pod hotelem jeszcze coś orzeźwiającego

Sok z trzciny no i ananas gotowy do zjedzenia. Pychota.

Około 20:30 ruszam na lotnisko. Tak więc hotel służy jako baza przed wylotem.

Grab przyjechał niezawodnie i o czasie byłem na lotnisku. Standard. Odprawa, security i marsz do swojej bramki.

Grabarz
Noi Bai Airport
Airbus 330

Przesiadka w Stambule


Podsumowanie finansowe

Całość za jedną osobę: 7500 zł.