540 km, Woroneż – Penza
Jeśli chodzi o dzisiejszą podróż, to nie ma właściwie o czym pisać – jednostajny, płaski krajobraz. Droga gęsta od TIRów. I tak cały czas. Ciągłe wyprzedzanie ciężarówek, i ciągłe wyprzedzanie nas przez inne szybko jadące samochody. Dookoła soczysta zieleń, lasy, pola, łąki, wszystko bezkresne. Kilka razy pokropiło, trochę powiało, ale ogólnie pogoda znośna. Z ciekawszych rzeczy, to widzieliśmy po raz pierwszy innego podróżnika na motocyklu (GS 1200). Najpierw widzieliśmy sam motocykl zaparkowany przy jakiejś restauracyjce, a potem on nas mijał, gdy byliśmy na stacji – zatrąbił ale nie zatrzymał się. Więcej się nie widzieliśmy. Poza tym nie ma motocyklistów, wcale.
Rano w Woroneżu, przed wyjazdem, poszliśmy do pobliskiego salonu telefonii komórkowej. Bez problemu za 300 RUB kupiłem kartę do Internetu z limitem 3 GB. Musiałem podpisać umowę a wcześniej dać paszport, który został zeskanowany i zapewne powędrował do „służb”. Zawsze to bezpieczniej mieć własne źródło sieci niż czekać na hotelowy internet. Aczkolwiek w dzisiejszych czasach „nawet” w Rosji sieć jest dostępna na każdym kroku, w każdej restauracji.
Zakupiliśmy dziś także na ulicy kwas do picia. Sprzedawany z beczek na zasadzie jak dawniej u nas były saturatory z wodą z sokiem. Tutejszy kwas różni się nieco od polskiego, dostępnego w butelkach. Ten jest o wiele mniej słodki i nie jest klarowny. Mnie bardzo smakował. Koszt 24 RUB za 0,2 L.
Day 5
540km, Voronezh – Penza
There is nothing to write about our today’s journey – it was a monotonous, flat landscape. The road was full of lorries. And so went on our time. Overtaking other vehicles constantly and being overtaken by fast cars. Forests, fields and meadows around us, all vividly green and endless. Sometimes it rained, the wind blew for a moment but generally the weather was tolerable. The only interesting thing was the fact that we saw another traveler on his motorcycle (GS1200) for the first time. We spotted the motorcycle at first, it was parked next to a restaurant, then he passed us when we were at a petrol station – he beeped but didn’t stop. We haven’t seen him no more. There were no motorcyclists at all apart from that one.
In the morning in Voronezh, before setting off, we went to a salon of local mobile telephony nearby. I bought an internet card with 3GB limit without any problem. I had to sign an agreement and give my passport before that, so they could scan it and probably deliver it to the “services”. It is always safer to have my own source of the Internet than to wait for a hotel web. However, nowadays “even” in Russia the Internet is available everywhere, in every restaurant.
Today we also bought kvass. It is sold from barrels, in a way similar to our old aerators with water and juice. Local kvass is a bit different from the Polish which is available in bottles. It is much less sweet, not clear and costs 24 RUB for 0,2l.