Archiwum kategorii: Ameryka Centralna 2017

Dzień 26 Belize, Caye Caulker

Dziwny to trochę kraj. Jedyny anglojęzyczny w Ameryce Centralnej. Dawna kolonia brytyjskia, zwana Hondurasem Brytyjskim. Obecnie głową państwa jest Królowa Brytyjska. Jeszcze wcześniej terytorium Majów.

Jest trochę zabytków do odwiedzenia, ale nie będę udawał. To ostanie dni mojej wyprawy i chcę je potraktować urlopowo i wypoczynkowo. A świetnie się składa, gdyż główną atrakcją Belize jest rafa koralowa. Zwłaszcza Caye Caulker, niewielka wyspa koralowa. Tu właśnie jestem.

Z Flores do Belize City jedzie się około pięć godzin.

Granica bardzo łatwa, może 45 minut. I nagle wszystkie napisy po angielsku, ale dziwnie. Do tego system nie metryczny tylko mile, funty itd. Ale ruch pozostaje prawostronny

Za oknem autobusu trochę bogaciej. A dokładnie mówiąc, to wśród biednych domów, co jakiś czas dom dużo bogatszy. Widać też sporo murzynów, czego wcześniej nie było. Dominowali kreole, Indianie i metysi.

Po dojeździe do Belize City, trzeba wziąć taksówkę wodną za $25 w obie strony. Ale zanim to zrobiłem, to zjadłem sobie coś smacznego w restauracji indyjskiej, bo za mną chodziło chicken masala. Zostawiłem w tej restauracji bagaż i poszedłem w miasto. No skromnie jest, nie ma dużo do oglądania. Jest czysto i jest poczucie bezpieczeństwa. Fajne miasto, na tyle co przez trzy godziny zobaczyłem. Inna zabudowa. Dużo budynków na palach. Pod budynkiem albo zagospodarowany parking albo śmietnik.

Potem wróciłem na przystanek Water Taxi, bilety już miałem. I w drogę na wyspę Caye Caulker. Płynie się około 45 minut, sporo.

Na wyspie z pewnym trudem zlokalizowałem swoje lokum i rozgościłem się. W tym czasie zapadł zmrok, więc zdjęcia jutro.

Mapa

Dzień 27 Caye Caulker

Słodkie lenistwo. Życie toczy się na jednej ulicy głównie. Wstałem rano na wschód słońca.

Potem poszedłem poznać wyspę. Zadziwia mnie, że ludzie się nie kąpią w morzu. Taka woda, że gdyby Bałtyk się taki zrobił to by ludzie oszaleli, a tu nic. Na co jeszcze czekają? Albo nie odkryłem jakiejś mrocznej tajemnicy jeszcze.

Wyspa mała, najwyższy szczyt 2,5 m npm sic! Przysłowiowe kilka ulic i trochę domów. Dwa cmentarze, żadnego szpitala. Czym może nas zaskoczyć? Na przykład tym, że mieszkają tu Polacy. Już w Gwatemali napisałem taki mesydż:

Dziś się spotkaliśmy i spędziliśmy razem ładnych parę godzin. Świetni państwo. Z poczuciem humoru i polską gościnnością. Na długo zapamiętam spotkanie w Sport Bar a potem pyszną rybę i długie rozmowy u nich w domu.