Dziwny to trochę kraj. Jedyny anglojęzyczny w Ameryce Centralnej. Dawna kolonia brytyjskia, zwana Hondurasem Brytyjskim. Obecnie głową państwa jest Królowa Brytyjska. Jeszcze wcześniej terytorium Majów.
Jest trochę zabytków do odwiedzenia, ale nie będę udawał. To ostanie dni mojej wyprawy i chcę je potraktować urlopowo i wypoczynkowo. A świetnie się składa, gdyż główną atrakcją Belize jest rafa koralowa. Zwłaszcza Caye Caulker, niewielka wyspa koralowa. Tu właśnie jestem.
Z Flores do Belize City jedzie się około pięć godzin.
Granica bardzo łatwa, może 45 minut. I nagle wszystkie napisy po angielsku, ale dziwnie. Do tego system nie metryczny tylko mile, funty itd. Ale ruch pozostaje prawostronny
Za oknem autobusu trochę bogaciej. A dokładnie mówiąc, to wśród biednych domów, co jakiś czas dom dużo bogatszy. Widać też sporo murzynów, czego wcześniej nie było. Dominowali kreole, Indianie i metysi.
Po dojeździe do Belize City, trzeba wziąć taksówkę wodną za $25 w obie strony. Ale zanim to zrobiłem, to zjadłem sobie coś smacznego w restauracji indyjskiej, bo za mną chodziło chicken masala. Zostawiłem w tej restauracji bagaż i poszedłem w miasto. No skromnie jest, nie ma dużo do oglądania. Jest czysto i jest poczucie bezpieczeństwa. Fajne miasto, na tyle co przez trzy godziny zobaczyłem. Inna zabudowa. Dużo budynków na palach. Pod budynkiem albo zagospodarowany parking albo śmietnik.
Potem wróciłem na przystanek Water Taxi, bilety już miałem. I w drogę na wyspę Caye Caulker. Płynie się około 45 minut, sporo.
Na wyspie z pewnym trudem zlokalizowałem swoje lokum i rozgościłem się. W tym czasie zapadł zmrok, więc zdjęcia jutro.
Marcin, jak to dobrze ze wziales ta wycieczke na snorkeling. Bedziesz mogl teraz powiedziec, ze plywales z rekinami. Milo bylo Cie poznac i goscic na tej naszej malej wyspie. Pozdrowienia i wracaj szczesliwie do kraju.