Archiwum kategorii: Alpy2021

Dzień 8 Galliate

Wlasciwie to powinien być nudny dzień, ale nie był.

Po pierwsze pakowanie obozowiska w Chamonix. Wszystko mokre od rosy i twarde od niskiej temperatury. Rano 12 stopni a w nocy chyba 7. Spałem w takiej ilości ubrań, że ledwo wszedłem do śpiwora. Pomimo tego zmarzłem jak diabli.

Ostatnie spojrzenie na góry o wschodzie slonca
Alpejskie kwiaty
Zwykły postój

Droga przez Albertville jest piękna, kręta, niekiedy aż za bardzo. Dojeżdżamy do Col du Mont Cenis. To przełęcz na wysokości około 2100 m npm. Droga ta jest wspaniała. Nie słyszalem o niej wcześniej i nawet trochę mi wstyd. Jazda zarówno pod górę jak i zjazd jest klasy światowej.

Jest 32° ciepła. Jedzie się ciężko. Jedziemy przez miasteczka, omijamy atostrady. Na postojach moczę sobie koszulkę pod kranem. Daje to chwilową ulgę ale szybko schnie.

Tym jadę i tak wygląda pełne załadowanie

Dojeżdżamy na kemping w miasteczku Galliate. Losowy wybór a okazało się, że świetny. Jest basen i bar fajny. Możemy się ochłodzić po naprawdę gorącym dniu w siodle.

Rozbijanie obozu
Relaks.
Piscine

Relaks przy basenie do nocy, a potem do namiotu. Jest ciepło, w nocy będzie 18 stopni. Komfort.

Dzień 9 Villorba

Dziś dzień ciekawy, ponieważ odłączam się od grupy.

Pożegnalna fotka

Chłopaki – Sławek i Marek (Slawoy i Siorbak) jadą na północ wzdłuż jeziora Garda po jego wchodniej stronie. A ja pojadę na wschód. Miejscem rozstania jest Sirmione. Piękny cypel na południu Gardy. To bardzo luksusowe miejsce. Przejechaliśmy je ale nie było jak się spokojnie zatrzymać. Jest niedziela i chyba całe Włochy tu zjechały. Tysiące ludzi. Wszystkie miejsca zajęte. Temperatura 36 w cieniu. Wentylatory w motocyklu nie gasną. Stoimy w korku. Jest nie do wytrzymania gorąco.

Pijemy pożegnalną kawę w przewiewnej restauracji nieco dalej i rozjeżdżamy się.

Sławek
Marek

Tam gdzie jadą chłopaki prawdopodobnie będzie padać a na pewno będzie dość chłodno. Ja już tego nie chcę. Nie chcę namiotowego chłodu i deszczu. Przez ponad tydzień codziennie rozkładałem i składałem namiot, często w deszczu a niemal zawsze mokry od porannej rosy. Te kilka ostatnich dni chcę pobyć we względnym luksusie jaki daje pokój hotelowy oraz chcę jechać bez deszczu. Wolę upał niż deszcz. Biorąc pod uwagę fakt, że chłopaki wracają do Świnoujścia a ja do Warszawy, postanowiłem pojechać inną drogą, która powinna dać mi to o czym wspomniałem powyżej.

Dlatego właśnie Sirmione było tym miejscem, w którym nasze drogi się rozeszły.

Jechałem monotonnie do godziny 16 a następnie w miejscu gdzie mnie ten czas zastał, przy pomocy Booking zamówiłem nocleg. Jest świetnie. O to mi właśnie chodziło.

Mój nocleg