Archiwum miesiąca: listopad 2019

Dzień 4 Buenos Aires

Rano kupiliśmy bilety na prom i autobus do Urugwaju.

Znalazłem dwie popularne metody aby się tam dostać.

Pierwsza to przepłynąć z Buenos do Montevideo za jednym razem. Opcja szybka lecz kosztowna.

Drugi pomysł to przepłynąć promem krótki odcinek z Buenos do Colonia del Sacramento w Urugwaju a stamtąd autobusem do stolicy. I ciekawiej i ekonomicznie moim zdaniem.

Bilety dla dwóch osób kosztowały około 300 zł za całą trasę. Pojutrze sami się przekonamy czy dobrze wybraliśmy.

Tymczasem wsiadamy w autobus i jedziemy do dzielnicy La Boca, portowej dzielnicy BA. Jest tu kilka atrakcji turystycznych.

Muzeum malarza Benito Quinquela Martin. Lokalnego artysty, który na obrazach uwiecznił codzienną pracę ludzi w dokach.

Uliczka turystyczna Caminito. Kolorowa lecz przeraźliwie sztuczna.

No i oczywiście dla fanów piłki nożnej, którym ja nie jestem, stadion Boca Juniors.

Wracając odwiedzamay Mercado San Telmo i zjadamy obiad w postaci steka argentyńskiego oraz empanady. Nie muszę pisać, że było przepyszne.

Wieczór spędzamy na spacerze w modnej dzielnicy Puerto Madero. Piękna promenada, marina, restauracje i sporo ludzi. Widoki na nowoczesną dzielnicę miasta.

Dzień 3 Buenos Aires

Zmieniliśmy hotel. Ten nowy jest w centrum. Nie ma niestety już tego klimatu co poprzedni. Poza tym nie mamy kuchni a korzystaliśmy z niej. Za to są śniadania. Jest więc dobrze.

Opuszczamy nasz domek na dachu

Głównym punktem dnia było zwiedzanie Państwowego Muzeum Sztuk Pięknych.

Nie powiem żebym jakoś przepadał za muzeami, ale z chęcią poszedłem tym razem.

Poniżej klasycy

Inne ciekawe obrazy

Byliśmy też świadkami ulicznego występu pary tanecznej. Pięknie im to wyszło. Tango!

Z praktycznych informacji: jeździmy metrem oraz autobusem.

Metro ma trzy linie i są dość krótkie. Autobusów jest mnóstwo. Za wszystko płaci się kartą miejską. Należy ją doładowywać aby mieć środki.

Do autobusu wchodzi się przednimi drzwiami i mówi kierowcy dokąd jedziemy a on ustawia stawkę w czytniku. Przejazd kosztuje około 1 zł.

Podróż metrem dla mnie jest męcząca. Wąskie perony. Duszno. Tłoczno. W wagonach zimno od klimatyzacji. Pełno żebraków „performersów” opowiadających historię swojego nieszczęścia lub śpiewających albo jeszcze w inny sposób próbujących zarobić.

Taksówek zatrzęsienie. Uber działa, ale nie korzystaliśmy jeszcze.