Archiwum miesiąca: grudzień 2019

Dzień 10 São Paulo


Tylko jeden cały dzień w Sao Paulo, to za mało aby poczuć nawet zapach przedsmaku. Tylko tyle jednak mamy.


Wybieramy autobus turystyczny, który jedzie trasą turystyczną i zatrzymuje się na turystycznych przystankach.


Miasto jest ogromne. Przytoczę jedynie informację, że wraz z przyległościami mieszka tu dwadzieścia milionów ludzi. Że po Nowym Jorku i Hongkongu to trzecie miasto pod względem ilości wysokich budynków. I to czuć. Korki na ulicach, tłumy na chodnikach. Wszędzie pełno ludzi i wszechobecny zgiełk.


Jak na moje obserwacje to ogromna liczba bezdomnych. W centrum widzieliśmy całe place „zainfekowane” bezdomnymi. Strach wejść a już na pewno nic przyjemnego ani ładnego. Takie miejsce traci natychmiast swój walor przestrzeni miejskiej.

Podjeżdżamy pod stadion „Estádio do Pacaembu”. Robimy kilka zdjęć tego stadionu i zaglądamy na murawę.

Zjadamy kulki z ciasta ziemniaczanego z różnym nadzieniem. Głównie ser lub mięso ale też warzywa. Groszowa sprawa a dość smaczne. Nazywją się coxinha.

Po powrocie odpoczywamy w hotelu a potem spędzamy czas w okolicach Av Paulista.
Odwiedzamy Museo de Arte de São Paulo MASP – naprawdę warto. Są tu obrazy wielkich mistrzów i takiej okazji nigdy nie wolno przegapić.

Natrafiamy na protest niepełnosprawnych, walczących o poprawę swoich warunków

Zwiedzamy willę Casa das Rosas i mieszczącą się w niej teraz wystawę poświęconą Williamowi Blake (1757-1827)

Avenida Paulista otoczona jest szpalerem wysokich budynków. Na tych budynkach stoją bardzo wysokie anteny. Niektóre stylizowane na wieżę Eiffla. Jest to bardzo specyficzny element tej dzielnicy, dość szpetny jak dla mnie.

Miasto jest przytłaczające, gęste, tętniące. Pierwsze wrażenie nie jest dobre, ale piszą o tym niemal wszystkie przewodniki. Jesteśmy więc przygotowani ale jednocześnie już zmęczeni. Montevideo to była oaza spokoju w porównaniu z São.
Jutro wieczorem będziemy w Rio de Janeiro, ale do popołudnia jeszcze mamy plany w Sao Paulo.

Dzień 9 São Paulo

Nareszcie trafiliśmy na hotel, którego nie chce się opuszczać. Wszystko w nim jest tak jak być powinno.

Od 7 do 8 jogging na plaży, potem śniadanie i przed południem znikamy. Godzinę spędzimy w kawiarni i na plaży z plecakami, potem wskakujemy do autobusu DM1, który jedzie bezpośrednio na lotnisko Carrasco. Potem już do samej nocy będziemy w podróży.

Pierwszy lot do Porto Alegre już w Brazylii, następnie prawie trzy godziny na przesiadkę i lot docelowy do São Paulo.

Czas przesiadkowy minął całkiem szybko. Przeszliśmy kontrolę imigracyjną i teoretycznie można było wyjść na miasto. Ale nie planowaliśmy tego. Zjedliśmy i posiedzieliśmy na lotnisku.

Drugi lot to już lot wewnętrzny.

Dolecieliśmy. Dojechaliśmy do hotelu w centrum. Ogromne miasto. Niewiele zobaczyliśmy, bo już było ciemno, ale z lotniska jedzie się chyba 45 minut ciągle w mieście. Jutro dopiero wyjdziemy zwiedzać. Dziś jedynie połgodzinny spacer po Avenida Paulista i spać, bo północ.