Zaczne od tego, że wyspaliśmy się porządnie. I humory lepsze i więcej optymizmu w nas jest.
Dziś ważny dzień, ponieważ odbieramy motocykle. Bedziemy nimi daleko od miasta, więc trzeba odebrać spokojnie i bez pośpiechu. Żeby potem nie żałować, że się coś przeoczyło
Poniżej album ze zdjęciami z naszej okolicy. Zrobione po drodze po motocykle.
Odebraliśmy motocykle. Procedura zajęła ponad dwie godziny. Formalności, umowa, zapłata. Dobraliśmy kaski. Trudno, trzeba w używkach jechać. Są wygodne, bo nieźle „dotarte”. Zamontowaliśmy gniazda do nawigacji i telefonu. Dodaliśmy przedłużenie bagażników. Zapoznaliśmy się z motocyklami i zrobiliśmy próbne jazdy. Sprzęty używane w dobrej kondycji. Spotkaliśmy w wypożyczalni Amerykanów i Polaków. Pogadaliśmy, wymieniliśmy doświadczenia.
Potem pierwsza w życiu jazda do hotelu. Czyli jazda w Wietnamie! Ręce miałem tak spocone z nerwów, że mi się manetka gazu wyślizgiwała, a rękawic nie miałem. Jazda w Wietnamie skuterem to jest wyzwanie.
Andrzej chciał zobaczyć miejsce gdzie pociąg przejeżdża przez miasto między domami. Zrobiło się z tego komercyjne widowisko. Poza tym pociąg jedzie o godzinie 21 a w weekendy o 17. Czyli nie zobaczymy. Ale posiedzieliśmy w knajpce przy torach, zjedliśmy smaczną zupę Phô bô i poszliśmy dalej zwiedzać miasto.
Jeszcze przed zachodem słońca poszliśmy nad jezioro Tay. Jest tam grobla, pośrodku której jest świątynia. Już była zamknięta, ale ładne widoki były na nią.
Filmiki z ulic. Kraj skuterami płynący.