Archiwum miesiąca: kwiecień 2023

3 dzień – Hanoi

Zaczne od tego, że wyspaliśmy się porządnie. I humory lepsze i więcej optymizmu w nas jest.

Dziś ważny dzień, ponieważ odbieramy motocykle. Bedziemy nimi daleko od miasta, więc trzeba odebrać spokojnie i bez pośpiechu. Żeby potem nie żałować, że się coś przeoczyło

Poniżej album ze zdjęciami z naszej okolicy. Zrobione po drodze po motocykle.

Odebraliśmy motocykle. Procedura zajęła ponad dwie godziny. Formalności, umowa, zapłata. Dobraliśmy kaski. Trudno, trzeba w używkach jechać. Są wygodne, bo nieźle „dotarte”. Zamontowaliśmy gniazda do nawigacji i telefonu. Dodaliśmy przedłużenie bagażników. Zapoznaliśmy się z motocyklami i zrobiliśmy próbne jazdy. Sprzęty używane w dobrej kondycji. Spotkaliśmy w wypożyczalni Amerykanów i Polaków. Pogadaliśmy, wymieniliśmy doświadczenia.

Potem pierwsza w życiu jazda do hotelu. Czyli jazda w Wietnamie! Ręce miałem tak spocone z nerwów, że mi się manetka gazu wyślizgiwała, a rękawic nie miałem. Jazda w Wietnamie skuterem to jest wyzwanie.

Andrzej chciał zobaczyć miejsce gdzie pociąg przejeżdża przez miasto między domami. Zrobiło się z tego komercyjne widowisko. Poza tym pociąg jedzie o godzinie 21 a w weekendy o 17. Czyli nie zobaczymy. Ale posiedzieliśmy w knajpce przy torach, zjedliśmy smaczną zupę Phô bô i poszliśmy dalej zwiedzać miasto.

Jeszcze przed zachodem słońca poszliśmy nad jezioro Tay. Jest tam grobla, pośrodku której jest świątynia. Już była zamknięta, ale ładne widoki były na nią.

Lokalizacja na koniec dnia

Filmiki z ulic. Kraj skuterami płynący.

2 dzień – Singapur

Niedziela nastała jakby nielegalnie, zbyt szybko. Jet lag. 6 godzin różnicy. Jak tylko telefony chwycily internet po wylądowaniu, to ten nowy czas wskoczył na ekran i koniec – obowiązuje. 

Mamy osiem godzin brutto między lotami. O 15 startujemy do Hanoi, a jest 7 rano.

Lotnisko Changi jest ogromne. Żeby z terminala na inny przedostać się, trzeba jechać wewnętrzną kolejką. To nie przelewki. Wejścia do korytarzy, czy odnóg lotniska mają oznaczenia w minutach marszu. I są to wartości 7-9 minut. Pomyłka może być kosztowna czasowo.

Tracimy na lotnisku dużo czasu. Muszę zdeponować swoją torbę aby lekkim jechać do miasta. Ciągnie nas zapoznać się z tym lotniskiem i zobaczyć skąd wkrótce będziemy odlatywać. Schodzi się dużo czasu. Ponad dwie godziny.

Oddaję na przechowanie swoją torbę i już wolny i lekki jestem gotowy na miasto.

Udajemy się na stację pociągu miejskiego i jedziemy na stację City Hall. Jedzie się około 30 minut z lotniska do centrum.

Upał jest ogromny. Jest 32°C i jest wilgotność taka, że zaraz jesteśmy mokrzy.

Andrzej jest nerwowy i boi się, że spóźnimy się na lot. Chodzimy po ścisłym centrum tylko. I tak tu planujemy być za trzy tygodnie, więc nie mamy poczucia straty.

Jako fan Formula 1 zwracam uwagę na znane mi elementy toru ulicznego. To nocny wyścig w świetle silnych lamp, więc za dnia i po demontażu toru, nie wszystko jestem w stanie wyłapać. Tak czy inaczej to jest to miejsce, które tyle razy oglądałem w telewizji.

Merlion – symbol Singapuru
Jewel

Godzinę wcześniej jesteśmy już przy naszej bramce lotu do Hanoi. Spokojnie czekamy. Lot jest nudny i trwa trzy godziny. Na uwagę zasługuje pyszne jedzenie jakie podano. To tylko kurczak z ryżem, ale jakie to było smaczne. Dobry prognostyk kulinarny na Wietnam.

Autobus z lotniska do centrum
Pokój
Tu jedliśmy kolacje
Jest gorąco, trzeba dużo pić

Hotel jest zarezerwowany. Już doczekać się nie możemy prysznica i i normalnego spania.

Ja uwielbiam taką przesiadkową egzotyczną podróż, ale nie będę zakrzywiał rzeczywistości – to jest po prostu bardzo męczące.