Rano pojechaliśmy autobusem obejrzeć miasto z za szyb. Był taki upał, że nie mogłem wytrzymać. Wybraliśmy linię która jedzie po mieście, jest klimatyzowana i zahacza o dwie znane plaże, Ipanema i Copacabana. Tam wysiedliśmy i szliśmy z przerwami kilka godzin po plaży. Upał zelżał a woda dawała chłód i atmosferę.
Prognozowany był deszcz na wieczór. Rzeczywiście zaczęło padać i to tak, że utknęliśmy w metrze wracając z plaży. Nie sposób było wyjść, taka była pompa. Duża stacja Carioca, trochę sklepów, więc siedliśmy i złapaliśmy wifi i właśnie z Carioca piszę te słowa. Ostatecznie ja zmokłem do szpiku kości a Ania się uratowała, bo od ulicznego sprzedawcy popkornu kupiliśmy jego zapasowy foliowy płaszczyk przeciwdeszczowy.