Dzień 14 Rio de Janeiro

Dziś w planie tylko dwie rzeczy.

Odwiedziny pod pomnikiem Chrystusa Odkupiciela – ikony Rio, oraz kilka godzin na plaży Copacabana.

Wycieczka pod pomnik nie jest ani krótka ani łatwa. Klasyczna droga aby się dostać na górę to kolejka elektryczna (zębata). Bilety w kasie można kupić tylko na dany dzień. Pociągi jeżdżą trzy razy na godzinę. Nie ma szans aby przyjechać i kupić bilety na „teraz”. Gdy przyjechaliśmy około jedenastej to bilety były na siedemnastą. Pozostaje Internet. Wczoraj był deszcz i słaba widoczność, więc kilka dni temu zamówiliśmy na dziś, czyli na sobotę. Koszt około 80 zł za osobę. Wagonik dowozi pasażerów na samą górę. Jedzie się niecałe pół godziny. Głównie w lesie, aż nagle pojawiają się widoki iście genialne. Ostatecznie dojeżdżamy na szczyt i pozostaje kilka pięter do pokonania schodami lub windą.

Miejsce z jeden strony jest ultra turystyczne ale z drugiej strony to jest tak sławny punkt na globusie, że widząc tę figurę Jezusa z kilku metrów, mogąc jej dotknąć a nawet wejść do środka, do małej kapliczki z tyłu, to musi robić i na mnie robi całkiem duże wrażenie.

Pół godziny wystarcza. Jest to czas wypełniony robieniem zdjęć i szukaniem odrobiny przestrzeni aby to zdjęcie wyszło. Jeden wielki tłum.

Widać całe miasto, Ipanemę, Copacabanę, Maracanę, wspaniałe widoki. Nad głowami latają śmigłowce, latają też lotnie, coś niezwykłego.

Wracamy kolejką na dół. Jesteśmy bardzo zadowoleni ale też umęczeni po czterech godzinach w sumie.

Autobus dowozi nas na plażę. Wynajmujemy leżaki i parasol i znajdujemy sobie miejsce na brzegu. Czuję się jak ptak na ptasiej wyspie, jeden z miliona. Od razu idę pobiegać a potem wracam i wchodzę do wody. Ciepła, nie za słona, orzeźwiająca, lepsza niż prysznic. A potem już tylko leżymy. Trochę w słońcu, trochę w cieniu. Pijemy piwko i obserwujemy ocean. Jest to piękna plaża, szeroka, czysta z przyjemnym białym piaskiem.