Dzień 15 Rio de Janeiro

Mieliśmy w planie dwie rzeczy na dziś ale zrobiliśmy tylko pierwszą.

Zaczęliśmy i tak dość późno i około południa pojawiliśmy się pod stadionem Maracanã. Jest to jeden z najbardziej znanych stadionów piłkarskich świata.

Obeszliśmy dookoła i odnieśliśmy wrażenie, że chyba będzie mecz. Raz że było sporo policji, dwa że w okolicy byli kibice w klubowych koszulkach, trzy że barierki były ustawione. No ale ludzi było na tyle mało, że przypuszczaliśmy że może wieczorem coś się wydarzy. Pochodziliśmy jednak jeszcze trochę a tu zrobił się prawie tłum w jednej z bocznych uliczek a strumienie napływających ludzi stały się szersze.

Zostaliśmy zaczepieni przez sprzedawcę biletów zwanego „konikiem”, który wyjaśnił, że o 16:00 będzie mecz lokalnej drużyny Vasco z drużyną gości Chapecoense. Zaproponował 600 zł za dwa bilety. Nominalna cena jednego biletu to 100 zł. Stanęło po 150 zł za bilet i po znalezieniu bankomatu dobiliśmy transakcji.

W tym czasie okolica już została sparaliżowana przez kibiców. Nasz plan z dalszym zwiedzaniem i tak by nie wypalił, bo autobusy przestały jeździć. Zatem mieliśmy niecałe trzy godziny do rozpoczęcia meczu. Z czego półtorej godziny chodziliśmy i wczuwaliśmy się w atmosferę a kolejne już siedzieliśmy w słońcu na stadionie. Bilety były na bardzo dobrą strefę ale w ramach niej już nienumerowane.

Mecz był dość ciekawy, ale jeszcze ciekawsza była atmosfera. Śpiewy, fale, okrzyki, wszystko w pokojowej atmosferze fiesty. Pomiędzy rzędami ciągle chodziło sprzedawcy piwa i chrupków.