Alpy, Włochy, Francja – to będzie wyjazd, który przygotowali moi koledzy – Slavoy i Siorbak, a do którego ja się podłączam. Mam urlop i pierwotnie planowałem pojechać do Norwegii. Pogoda w Norwegii jest jednak bardzo słaba. Jest zimno i deszczowo. Więc może południe Europy da trochę ciepła i nie mniej pięknych widoków.
Startujemy w piątek trzynastego. Wyjazd potrwa około 12 dni. Planujemy nocować pod namiotami w dobrych kempingach. Będzie to też test pakowności dla mojego GoldWinga. Wersja Bagger, którą posiadam, pozbawiona jest centralnego kufra. Mam dużą nieprzemakalną torbę, którą łatwo mocuję pasami na siedzeniu pasażera, ale ona nie pomieści całego sprzętu biwakowego. Kupiłem więc kolejną, lecz mniejszą nieco torbę, którą doczepię na górę tej większej. Będzie to już „budowla”. Powinno być wszystko estetycznie i bezpiecznie.
Startuję w piątek około 13 i zamierzam przenocować gdzieś na Dolnym Śląsku a następnego dnia spotkać się z moimi kompanami Slavoyem i Siorbakiem w Czechach. Dalej już wspólnie kontynuować podróż.
Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Wyruszyłem z Warszawy o 13:15 i bez problemów jechałem sobie autostradą. Nuda. Ale taki jest pierwszy dzień. Trzeba uciec jak najdalej. W kolejnych dniach będzie czas na nowe drogi i podziwianie nowych widoków.
W sumie to jechałem w upale. Termometr pokazywał najpierw 27° a pod koniec drogi 32°. Zrobiłem ze trzy postoje, w tym jeden na tankowanie. Nie będę ukrywał, że jazda Goldwingiem jest bardzo wygodna.
Droga się układała więc zadzwoniłem do dobrego kumpla z Trzebnicy z pytaniem czy mogę wpaść na kawę, będąc kwadrans od niego. I po kwadransie piliśmy razem kawę na tarasie głaszcząc kota.
Noc spędzam w zajeździe „Nad Stawami”. Bardzo dobre jedzenie. Pokoje czyste.
Szerokości życzę i bezdeszczowej z nieba. LwG
Dzięki. Sucha pogoda zawsze w cenie!