Nie udało nam się z Sequoia dojechać do Vegas wieczorem. Zatrzymaliśmy się w motelu w Bakersfield i rano kilka godzin autostradą przez pustynię Mojave do LV.
Na pustyni kilka fotek. Nie było niestety klasycznego w moim wyobrażeniu Joshua tree.
Obiad u Peggy Sue’s. Jedzenie prawie domowe w smaku, porcje duże. Restauracja przy drodze, reklamująca się wiele kilometrów wcześniej. Naprawdę warto było się zatrzymać.
Focia przy granicy stanu Nevada i przy znanym znaku Welcome To Fabulous Las Vegas Nevada. Jest on w samym mieście i żeby zrobić zdjęcie, trzeba odstać parę minut w kolejce. W tym czasie Elvis zabawia nas rozmową.
Zawsze jak wjeżdżamy na noc do miasta, to sprawdzamy kto tu koncertuje. W Vegas było kilka naprawdę dobrych występów tego dnia. Ania kupiła bilet na Santanę. Ja nie słucham go na tyle aby iść na koncert, więc w tym czasie zwiedzałem miasto.
Oto zdjęcia z the Strip. Długiego bulwaru tętniącego życiem. Mało powiedziane, to szaleństwo co tam się dzieje. Nie oddają tego klimatu zdjęcia.
Przeróżne pojazdy można zobaczyć
Za dwa tygodnie w Vegas będzie wyścig F1. Przygotowania toru trwają.
Kolejny kocurek w kłopocie
Używki też są dostępne legalnie