Stambuł – 5 dni

Do południa Andrzej zajmował się lokalizowaniem przyczyny wysokiej temperatury silnika, którą zauważył już w Rumunii. Rozebrał co trzeba i stwierdził, ze włącznik wentylatora nie działa. Kupił w sklepie przewody i zrobił obejście, wyprowadzając kable do schowka. Może teraz ręcznie załączać wentylator w miarę potrzeby, nawet w czasie jazdy.
W tym czasie ja dotarłem do jednego z portu (Yenikapi) i zakupiłem dwa bilety na prom do Bandirma (180 zł). W sobotę udajemy się na druga stronę morza Marmara i kontynuujemy trasę.

Bosfor
Bosfor

 

Bosfor
Bosfor

Do soboty jesteśmy w Stambule i staramy się zwiedzać miasto i poczuć jego klimat. Ponieważ nie jeździmy skuterami to załączę jedynie kilka fotek każdego dnia. Może zwabią one któregoś z kolegów lub koleżanek na kolejna wyprawę w te rejony.
Dodam, ze jest spokojnie, nie ma śladu zamieszek a na placu Taksim jest jedynie trochę policji, która najwyraźniej zrobiła tam sobie stały posterunek. Słowem przemysł turystyczny pracuje pełną parą.

Kawa po turecku
Kawa po turecku
Plac Taksim
Plac Taksim
Kawa po turecku
Kawa po turecku
Plac Taksim
Plac Taksim
Meczet Sułtana Ahmeda (Błękitny)
Meczet Sułtana Ahmeda (Błękitny)
Meczet Sułtana Ahmeda (Błękitny) - wnętrze
Meczet Sułtana Ahmeda (Błękitny) – wnętrze
Hagia Sophia
Hagia Sophia

Nie chce robić konkurencji dla przewodników po Stambule i dlatego takie skromne opisy.
To jest miasto z ponadprzeciętną historią. To przecież dawny Konstantynopol. Zwiedzamy każdego dnia dość sporo zabytków. Jest ogromny upal. 30 st w cieniu, ale tego cienia jest mało. W słońcu jest x2. Odsyłam do Wikipedii po podstawowe opisy o zabytkach Stambułu. Naprawdę jestem szczęśliwy, że mogę tyle zwiedzić i każdego zachęcam do przyjazdu. To 3 dni jazdy skuterem zaledwie.
Jemy w lokalnych knajpkach, w których stołują się zwykli ludzie. Żadnych kłopotów zdrowotnych nie było. Piwo maja lokalne – Efes, i jest spoko. Ale jak to w kraju muzułmańskim, alkoholu się prawie nie pija. Nie ma tez w ogóle pijanych (ani zawianych) na ulicach. Ogólnie mam poczucie dużego bezpieczeństwa. A mieszka tu około 15 milionów ludzi. Sporawo.
Sprzęt Andrzeja jest gotowy. Zakupił dodatkowo wyłącznik i teraz zamiast „na krótko”, elegancko dynda pstryczek ze schowka.
Samopoczucie nam dopisuje. Andrzej ma lepsza kondycję niż ja, wszędzie chce wchodzić i zwiedzać. Jest też gadatliwy, co powoduje, że zakładam słuchawki i słucham muzy, żeby go nie zamordować w czasie wspólnego łażenia. Kto mnie zna ten wie, ze jestem „niespotykanie spokojny człowiek”, ale jednak.
Teraz jesteśmy już spakowani i jutro o 7 ruszamy na południe. Najpierw promem do Bandirma, a potem w stronę Izmiru i miasta Selcuk. Tam nocleg a w niedziele zwiedzamy Efes i albo nocujemy albo od razu lecimy na północ w stronę Troi. Drogi są dobre, benzyna po 9 zł, Turcy jeżdżą jak szaleni, ale to w mieście, na trasach już bardziej jak homo sapiens. Oczy trzeba mieć szeroko otwarte. Jedak żadnej stłuczki nie widzieliśmy, jest w tym jakaś metoda.