Dzień 26 (Ikh-Uul – Tosontsengel)

64 km, Ikh-Uul – 21 km za Tosontsengel

Zakończyliśmy dzień już o 16 lokalnego czasu, po przejechaniu nieco ponad 60 km (w osiem godzin z przerwą na obiad) i pokonaniu dwóch małych strumieni. Andrzej stracił kondycję. Rano tylko krótko po wschodzie słońca jest przyjemnie, zaraz potem żar. Staramy się bezwzględnie przestrzegać nawadniania. Zawsze mamy minimum 3 litry wody na głowę i uzupełniamy w każdej wiosce. A jednak wyjechaliśmy na takie obszary, że słońce było nie do wytrzymania. Do tego był kopny piach. Andrzej zaliczył glebę w tym piachu a za jakiś czas drugą. I widzę po oczach, że z chłopem jest źle. Żar się leje, cienia nie ma, zmoczył kominiarkę wodą, posiedział trochę i ruszyliśmy, ale za jakiś czas zgłosił, że to koniec na dziś i musi solidnie odpocząć. Może ma też znaczenie, że jesteśmy na 2000 npm.

Poza tym pojawiły się w Suzuki luzy i stukania w przednim zawieszeniu. Ja widzę a Andrzej potwierdza, że jego motor nie prowadzi się dobrze. Jego prędkość bardzo spadła na offroadzie. Wcześnie mogliśmy jechać max 40 a teraz on może połowę tego.

Po raz pierwszy zaczynam poważnie rozważać modyfikację dalszej trasy. Narasta opóźnienie w stosunku do planowanego kalendarza. Na razie jednak musimy się wydostać z tego kraju.

Upał o którym marzyłem w końcu jest i bardzo dobrze, ale drogi stały się przez to piaszczyste, motocykle nam się zakopują. Opony Continental TKC80 są bezcenne ale nie pogniewał bym się za jeszcze bardziej crossowe. Mnie przy małej prędkości grzeje się motor, ale tylko raz, gdy musiałem się awaryjnie zatrzymywać żeby go ostudzić. Motul 7100 ester robi teraz potężną pracę.

W każdym razie po drodze napotkaliśmy jakieś zabudowania i tu się zatrzymaliśmy. Sam pokój bez łóżek. Gdyby nie to że Andrzej był na 'tak’, i że to pomieszczenie trzymało chłód, to wolałbym namiot.

Ani wody ani toalety nie ma, ani łóżek. W sumie nie wiem za co tu płacić. Chyba chyba za ten chłód.

IMG_4113W taką drogę zaraz ruszamy. Świta dopiero | This is our today’s road. The sun is still rising

IMG_4118 IMG_4125 IMG_4130W czasie jazdy | During the ride

IMG_4128Odpoczynek | The rest

 

IMG_4121Wjazd do miasta | The entrance to the city

IMG_4131

IMG_4122Po drodze lokalny napój, czyli mleko z solą i jeszcze czymś. Nic innego nie było w tym zajeździe. W tle widać typowe dla rejonu łóżka, gdzie można poleżeć lub pospać w czasie przerwy | A local beverage, milk with salt and something else, bought by the road. We couldn’t have nothing else in this inn. In the background you can see the beds typical for this region where you can lie down and sleep during your break

IMG_4132

IMG_4136 IMG_4133Nasz domek w widoku od tyłu i nasz pokój za miastem | Our tiny house from the rear and our room outside the city

 

 


Day 26
64 km, Ikh-Uul – 21km west of Tosontsengel

We’ve already ended this day at 4 p.m. of local time after riding slightly above 60 km (it took us eight hours including one break for a dinner) and crossing two little streams. Andrzej lost his form. The weather is pleasant only for a moment after the sunrise and immediately turns into the heat. We try to absolutely obey our hydration plan having 3 liters of water per person and refilling our supplies in every village we pass through. However, we entered the lands where the sun was unbearable. And the awful sand. Andrzej fell down on it twice. I see that he’s in bad condition. The heat is terrible, no shade, he soaked his balaclava in water, rested a bit and we set off but after some time he said that it was enough for today and had to rest properly. Maybe it results from the altitude of 2000m above the sea level.

Besides these problems we noticed clearances and rattles in the front suspension of the Suzuki. I can see them and Andrzej confirms that his vehicle rides badly. Its speed decreased very much on the off-road. We could ride max. 40 km/h before while now our speed is only a half of that at best.

This is the first time when we seriously think about modifying the further route. Our delay in relation to the schedule is increasing. So far, we must get out of this country.

The heat I dreamed of is here at last and I’m glad but the roads became sandy and our motorcycles get stuck. The Continental TKC80 tires are priceless but I would be grateful if I had something more motocross. My vehicle starts to heat up when the speed is low but only once I had to stop to cool it down. Motul 7100 ester does great job now.

However, we spotted some buildings during the ride and decided to stay here for the night. A room without beds. If Andrzej didn’t accepted it and the room kept cool, I would prefer sleeping in the tent.

No water, no toilet, no beds. I don’t know what I should pay for. For the chill probably.

2 komentarze do “Dzień 26 (Ikh-Uul – Tosontsengel)

  1. Trzymajcie się Panowie!
    Napewno na to wpadliście ale może warto jechać rano (co chyba czynicie), potem sjesta i po południu do późnego wieczora.

    O jakiej modyfikacji trasy myśleliście ? Bo jak nie patrzyć to w każdym kierunku kupa bezdroży.
    Pozdro,
    Rafał

    1. Tak jest, wpadliśmy. Ruszaliśmy o wschodzie słońca, wstając jeszcze po ciemku. To dawało 2-3 h jazdy nawet w chłodzie.

Możliwość komentowania została wyłączona.