Zero km, Chiwa
Pomału nasz wyjazd dobiega końca, więc spędzamy więcej czasu na odpoczynku niż w drodze. Chiwa to ostanie z pięknych starych miast na naszej drodze. Jest bardzo klimatyczne.
Sytuacja w Mongolii a potem w Pamirze spowodowała, że narosło nam ponad 7 dni opóźnienia w stosunku do planowanego kalendarza. Dodatkowo jesteśmy już zmęczeni fizycznie i trochę psychicznie. Skracamy podróż i z Kazachstanu a konkretnie z miasta Atyrau kierujemy się najkrótszą drogą do kraju. Gruzja poczeka na kolejną wyprawę.
W sumie taki był pierwotny plan. Jednak sytuacja na Ukrainie spowodowała, że chcieliśmy ominąć ten kraj. Teraz jednak wracamy do korzeni i jedziemy przez Ukrainę. Na razie nie wiadomo którym przejściem granicznym wjedziemy z Rosji, ale to się wyjaśni w ciągu kilku dni. Możliwe, że jeszcze inaczej będziemy musieli pojechać. Okaże się.
Jutro mamy w planie dojechać do miasteczka Moynak nad dawnym brzegiem morza Aralskiego a dziś pustynią. Kolejny dzień to granica Uzbekistanu i nocleg w Beynau. Następnie Atyrau i dwa noclegi w tym mieście. Oraz spotkanie ze znajomym, który tam mieszka.
Dziś odpoczynek, drzemka w ciągu dnia, restauracja, zdjęcia. Przeszkadza upał. A jutro ma być 43 stopnie. Ale rano już nas tu nie będzie.
Day 52
Zero km, Khiva
Our journey slowly draws to its end so we spend most of the time resting, not riding. Khiva is the last of beautiful old cities on our route. It’s very atmospheric.
The situation in Mongolia and then in Pamir has caused a delay of more than 7 days regarding our previous plan. In addition, we are physically and a bit psychologically tired. We shorten our journey and from Kazakhstan, Atyrau to be exact, ride the shortest way back home. Georgia must wait for another expedition.
To be honest, this was our original plan. But the situation in Ukraine provoked us to bypass this country. But now we’re going back to the roots and will ride through Ukraine. So far we don’t know where we will enter the country from Russia but the problem will be solved within the next few days. It’s probable that we will have to choose another way. It will turn out.
Tomorrow, according to our plan, we want to get to Moynaq, a little town by the old shores of Aral Sea and now in the middle of desert. The next day is the border of Uzbekistan and one night in Beynau. Then Atyrau and two nights spent in the city. And a meeting with my friend who lives there.
Today we have a rest, a nap during the day, a restaurant and photos. The heat tires us. Tomorrow the temperature will reach 43oC. But we won’t be here in the morning.
Witajcie,
przemyślcie sprawę powrotu inną drogą, bo na Ukrainie teraz niewesoło…
Życzę spokojnego powrotu!
Pozdr
PS. Fantastyczna podróż, bloga czytam z przyjemnością , kapitalne zdjęcia!