Dzień 30 Meksyk

Wstałem rano a tu 3 stopnie Celsjusza. Nie mogę wyjść na miasto, bo nie mam jak się ubrać. Wczoraj jak przyleciałem to było rześko ale nieźle, a byłem w koszuli i szortach.

Przed południem wyszedłem na zwiad, zjeść śniadanie w ulicznej jadłodajni, którą widzę z okna hotelu. Zjadłem smacznie i pikantnie, obym nie żałował. Również temperatura jest już 11 st, więc mogę wyjść.

Wsiadam w metro i kieruję się do centrum historycznego. Chcę skorzystać z autobusu wycieczkowego.

Skorzystałem. Pojechałem w trasę objazdową na trzy godziny. A to tylko centrum historyczne. Potem jeszcze półtorej godziny chodziłem. Wspaniałe zabytkowe, ogromne miasto. Mam duży niedosyt. Jest co oglądać a miasto ma fajny klimat.

Teraz jestem na lotnisku i o 21:00 lokalnego czasu startuję.

I to był ostatni wpis. Mam nadzieję, że w Warszawie jest zielono i temperatura około 24 stopnie. Czego sobie i Was życzę.

3 komentarze do “Dzień 30 Meksyk

  1. Marcinku, sledzilismy z wujkiem kazdy dzien twojej podrozy, kazdy bardzo interezujacy w twoich komentarzach i zdjeciach. Zazdroszcze ci tego co widziales i czym wzbogaciles swoja wiedze. Cieszymy sie, ze szczesliwie powrociles do domu i ze bedziemy mogli posluchac twoich opowiadan jak sie spotkamy.
    Marcinku jestes WIELKI.
    Pozdrawiamy.

Możliwość komentowania została wyłączona.