Poniedziałek, dzień roboczy. W planach dziś jest przejazd na drugą stronę rzeki Huangpu, do dzielnicy wieżowców Pudong. To raptem jedna stacja metra. Wychodzimy i oczom ukazują się strzeliste budynki. Moim celem jest wieża telewizyjna. Ma kilka poziomów a na nich atrakcje.
Po pierwsze bilet. Ponad stówa peelenów. Nie ma tłoku, nawet jest luźno. Wieża ma trzy poziomy, powiedzmy. Środkowy to widok i szklana podłoga, górny zwany „space capsule”, niski to kino obrotowe i plac zabaw.
Zdjęcia ze środkowego poziomu
Kino obrotowe. Stoi się na podłodze, która się porusza wolno i człowiek dojeżdża do wyjścia
Przechadzka nad rzeką po stronie Pudong, a po drugiej stronie Bund.
A cóż tam na kolację? A kolacja w połowie tylko udana. Każdego dnia jemy gdzie indziej. Mieliśmy dziś chęć złamać tę zasadę, bo wczoraj pojedliśmy sążnie, ale zasada to zasada. Ja zamówiłem swojsko wyglądający boczek z grzybkami i fasolkę, a Jacek kurczaka z ryżem. I ten kurczak okazał się być tofu. I nie było to smaczne.
Gratuluję „szklanej podłogi”. Dla mnie – odpada.
A jakaś .. refleksja dot. samego miasta? Wrażenia?