Dzień 6. Tbilisi

Gdy padało narzekaliśmy, teraz jest gorąco i też narzekamy. To dowód na to, że jesteśmy rodowitymi Polakami.


Zwiedzaliśmy dziś bardziej północną część Tbilisi. Szliśmy głównymi ulicami, tylko kilka razy zbaczając w boczne uliczki. Cały czas miasto nam się podoba. Poruszamy się według przewodnika. Podchodzimy pod wzgórze, na którym góruje wieża telewizyjna. Dochodzimy do stacji kolejki, którą można jechać na wzgórze. Wzgórze nosi nazwę Mtacminda. Kupujemy bilet i wjeżdżamy. W połowie drogi można wysiąść i dostać się do monastyru. Są tam pochowane wybitne postacie dla gruzińskiej historii. Na szczycie wybudowany jest park rozrywki, ale jakiś taki nijaki. Natomiast widoki z tego miejsca są absolutnie genialne. Spędzamy tam prawie godzinę a następnie wracamy na dół i dalej krążymy mniejszymi uliczkami kierując się w stronę Placu Pokoju, gdzie nieopodal mamy hostel.

Poniżej kilka zdjęć po drugiej stronie Mostu Pokoju, dokąd poszliśmy przed zachodem słońca.

Poniżej zdjęcie, na którym na samej górze widać posiadłość najbogatszego Gruzina. Najbogatszy Gruzin nazywa się Bidzina Iwaniszvili, czy to nie brzmi komicznie?