Dzień 11. Baku

To nasz przedostatni dzień w mieście. To co dało się zwiedzić, to zwiedziliśmy. Niestety wiele rzeczy jest niedostępne. Przykładowo Stare Miasto.
Sobota to w Formule dzień kwalifikacji. Oglądaliśmy z zainteresowaniem. Trzeba się jednak nastawić na chłonięcie atmosfery a nie na analizowanie danych. Po prostu na miejscu niewiele widać, za to wiele słychać. Telewizja daje możliwość śledzenia bolidów z wielu kamer na całym torze, daje powtórki, pokazuje czasy, porównania kierowców i co bardzo ważne, daje komentarz. Przed tv wszystko wiadomo i można się fascynować do ostatniej sekundy. Większości z tych rzeczy nie mamy będąc na miejscu. Należy czerpać satysfakcję z atmosfery, z ryku silników, z tysięcy fanów takich jak my. Poza tym pełno vipów, pięknych kobiet, luksusowych samochodów. Nie wolno pozostać obojętnym patrząc na organizację takiego dużego widowiska. Po pierwsze to okupacja miasta, podział na strefy, zamknięte ulice, a po drugie aspekt techniczny. Tysiące kabli wzdłuż toru, systemy pomiarowe, telemetryczne, komunikacyjne – to wszystko wzdłuż toru. Agregaty prądotwórcze aby to działało. Dalej kamery, fotokomórki, anteny kierunkowe. To wszystko przemyślanie zamontowane, odporne na deszcz i wiatr. To nie może nie zadziałać, powtórki nie będzie. Można dużej wymieniać, wspomnieć o tysiącach policjantów i ochroniarzy, o kolejnych tysiącach wolontariuszy pomagających trafić zbłąkanym kibicom. Muszą oni coś pić, gdzieś odpocząć. To stanowi ogromne wyzwanie logistyczne, z którego skali nie zdawałem sobie sprawy.

I właśnie na to trzeba patrzeć będąc na miejscu na wyścigu ulicznym. Nie dziwię się wielkiemu banerowi na zdjęciu poniżej. I dziś to jedno zdjęcie, które wyraża mój najwyższy szacunek nad organizacją.