Długi dzień, którego głównym punktem był przejazd przez Wąwóz Bicaz. Ładne miejsce i na pewno warto raz przyjechać, żeby zdobyć to „trofeum” i wpisać na listę zwycięstw.
Sam wąwóz jest krótki ale robi fajne wrażenie. Do tego dochodzi jeszcze dość kręta droga przez las. Wszystko zabiera może godzinę. W zależności od prędkości jazdy.
Minusem jest obecność cementowni nieopodal. Ogromne budowle straszą widokiem. Poza tym widać zniszczone, właściwie zjedzone wzgórze, którym karmi się cementownia.
Poza tym dzień spędzony w siodle. Droga monotonna ale miejscami rewelacyjna, bo gładka i pełna zakrętów. Sama radość.
Robiliśmy sobie przerwy w malowniczych miasteczkach. Raczyliśmy się kawą i ciastkami. Raczej szczuplejszy nie wrócę. Ale co tam, schudnę po powrocie!
I w ten sposób o zachodzie słońca dojechaliśmy do Baia Mare i tu mamy hotel. Jutro w drogę dalej, i już zbliżamy się do kraju. Jeszcze nie jutro ale już blisko.