Dzień 4

Przemieszczamy się na północ. Musze przyznać, że dziś nudny był dzień pod względem widoków. Droga tylko miejscami ładna a w większości duży ruch, wsie i miasteczka. Cały czas liczę na to, że wjedziemy w piękne rejony.

Świątynia przy granicy z Chinami
Pieczone kasztany i kawa mrożona

Zatrzymaliśmy się na noc w mieście Cao Bang. Poszliśmy na masaż. Dobra decyzja. Ja wyszedłem obolały ale jestem pewny, że to dobra prewencja.

Kolację zjedliśmy pyszną. Oczywiście w takiej ulicznej knajpce. Bardzo mi smakuje wietnamskie jedzenie.

Pozycja

Dzień 3

Prom z wyspy Cat Ba odpływa trzy razy dziennie – o 9:00, 13:00 i 16:00.

Pobudka o szóstej, o siódmej śniadanie i o ósmej w drogę.

Droga na Cat Ba
Nasz prom przypływa

Prom z Cat Ba do Ha Long płynie ponad godzinę. Płynie się między tymi sławnymi skałami. Jest to bardzo ładne miejsce, piękna przyroda. Każdemu polecam. Ale jednak to nie jest cud. Na folderach jest to wyidealizowane. W rzeczywistości jest gorzej. Nam towarzyszy zachmurzenie. Przez to urok miejsca też jest mniejszy. Jest dużo statków wycieczkowych, które wypływają w kilkudniowe rejsy po Ha Long. Zasięgnęliśmy języka i opinie są różne. Ale powtarza się słowo nuda i chlanie. Powtarzam jednak – polecam!

W planie mieliśmy noclegi tutaj ale zrezygnowaliśmy. Techniczny rejs z motocyklami dał nam całkiem sporo w cenie 16 zł. To wystarczy.

Wobec tego kierujemy się na północ do miasta Lang Son. Odpoczniemy tutaj i ruszamy już dalej w ładniejsze tereny. Bo poza Ha Long jest szaro i nudno na drodze. Z wyjątkiem odcinków gdzie jest pięknie!

Od jutra nasza trasa wchodzi na tory „pętli północnej”.

Lokalizacja na koniec dnia